 |
~Hieronim Bosch, Wóz siana |
Hieronim Bosch, a właściwie Jeroen
Anthoniszoon van Aken, urodził się ok. 1450 roku, zmarł w 1516. Był malarzem
niderlandzkim, całe życie mieszkał w północnej Brabancji w Hertogenbosch. Jego
twórczość charakteryzuje się złożoną symboliką na temat ludzkich grzechów
i niedoskonałości człowieka. Liczne demony i potwory
pojawiające się na obrazach były powodem podejrzeń, że przynależy do jakiejś
sekty. W rzeczywistości był człowiekiem bardzo pobożnym, a jego twórczość ma
wymiar moralizatorski.
Obraz „Wóz siana”, to środkowa część
tryptyku, który jest wizją ziemi[1]; po lewej mamy wizję
raju[2], po prawej – wizję
piekła[3]; całość tryptyku jest
wizją świata.
Zamknięte skrzydła tryptyku prezentują
jeszcze jedną, jakże interesującą kompozycję, spinającą klamrą wszystkie
pozostałe. To wizja drogi życiowej, wizja pielgrzyma pod postacią Syna
Marnotrawnego. Idzie przez świat, skromnie odziany, a może nawet w łachmanach
(dziura w ubraniu na lewym kolanie), narażony na niebezpieczeństwa ukazane w
tle. To wizja całej ludzkości zdążającej przez życie ku nieuchronnej śmierci,
która w swej drodze musi uniknąć wielu zagrożeń...
"Dni człowieka są jak trawa;
kwitnie jak kwiat na polu.
Ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma,
i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje."
Księga
Psalmów (PS 103, 15-16, BT)
„Wóz siana” został namalowany ok.
1500-1502 roku na zamówienie religijnego Bractwa Wspólnego Życia działającego
przy katedrze w Antwerpii. Technika obrazu, to olej na desce; dominujące
kolory, to żółć, czerwień, pomarańcz, brąz. Zdarzają się także elementy
ciemniejsze, lecz jest ich znacznie mniej.
Centralnym miejscem obrazu jest wielki
wóz z sianem, wokół którego widać tłum ludzi pochodzących z różnych warstw
społecznych. Możemy zauważyć bogato ubranych szlachciców, króla z asystą na
koniach, biednych chłopów oraz duchownych. Jest nawet papież w tiarze na
głowie, konno obok króla. Ich oczy płoną pożądaniem, wszyscy chcą tylko jednego
– chcą siana z wozu. Niektórzy mają przygotowany sprzęt - widły, drabiny, haki
i grabie; inni gołymi rękoma zgarniają siano, niektórzy już zostali
stratowani i wepchnięci pod koła wozu, leżą martwi na drodze. Siano jest też
obiektem rabunku – na drodze leży mężczyzna, drugi (w kapeluszu) siedzi na nim
okrakiem i nożem podrzyna pierwszemu gardło. W prawym dolnym rogu
rozgrywa się „rozczulająca” scenka, pięć zakonnic, które w worku
mają już dużo siana, pod okiem opasłego księdza, znoszą nowe porcje.
Wypisz,
wymaluj, siostry boromeuszki, skwapliwie odzyskujące swoje (?) nieruchomości.
Nieważne, że jest tam szpital miejski – one chcą właśnie ten budynek. Może
wśród zbierających jest też słynna siostra Bernadetta? Wśród zgarniających
siano na pewno są beneficjenci programu 500+ gotowi czasowo przyjąć swoje
dziecko z sierocińca, byle dostać 500 złotych. Nagle przypomnieli sobie jak
bardzo kochają swoje pociechy.
Siano, to oczywiście pieniądze. Łatwo
jednak sobie wyobrazić, że tym sianem jest każda ziemska przyjemność, każde
bogactwo, władza i zaszczyt, o które walczą ludzie. Przecież świat jest wozem
siana, z którego każdy bierze ile może nie oglądając się na innych. By osiągnąć
swój cel, gotów jest poniżyć, obrazić, zniszczyć dobre imię drugiego.
Oto, człowiek uważający się za zbawcę
narodu, prosto z kościoła idzie na wiec, głosi pełne nienawiści słowa, obraża i
poniża innych, nawołuje do nienawiści i z krzyżem, który otrzymał na wiecu,
wraca do kościoła. Inny, uważający się za prezydenta wszystkich obywateli,
nawołuje do zgody i pojednania. Mówi to do ludzi, którzy na transparentach
mają hasła o karze śmierci dla przeciwników politycznych. I on i słuchacze za
nic mają te słowa o zgodzie i pojednaniu. O co tak bezwzględnie walczą? O
władzę, o swoją chorą wizję rzeczywistości nieznoszącą żadnego sprzeciwu,
żadnego innego poglądu. Wymachują tymi krzyżami, różańcami, relikwiami i
okładają nimi po głowach przeciwników politycznych. Pielgrzymka kiboli na
Jasnej Górze drze mordy: „Śmierć wrogom ojczyzny!”. Co na to zawodowi
moralizatorzy? Nic, cisza, martwa cisza. Zapomnieli, o swojej wierze, chociażby
o słowach:
„Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa
jest miłość”
Pierwszy
list do Koryntian (1 Kor, 13, 13, BT)
Zapomnieli, że będą musieli rozliczyć
się z miłości do bliźniego swego.
Tak przy okazji. Dlaczego katolicy
przestrzegają przykazań katechizmowych, skoro nie są one zgodne z biblijnymi,
zaś biblia nic nie wspomina o innych przykazaniach, jak te nadane pod górą
Synaj?
Dokąd zmierzają ci zachłanni ludzie?
Sądząc po potworach ciągnących wóz – do piekła!
Jaki jest ratunek?
Tylko nieliczni nie są w amoku
grabienia; zajmują się codziennymi sprawami – na dole obrazu matka myje swoje
małe dziecko. Inne dziecko niecierpliwi się, ciągnie za suknię matki, która
„zagadała się” z sąsiadką. Na stogu siana siedzi para zakochanych, zajętych
tylko sobą. Wprawdzie obok jest diabeł, ale jest też anioł. Tylko od nich
zależy, co zwycięży – dobro, czy zło.
Rzeczywiście, ratunkiem jest miłość i
bliskość drugiego człowieka, i wbrew temu co mówią zawodowi moralizatorzy w
sutannach, niekoniecznie w cieniu Świętej Rodziny. Można mieć sumienie, być
uczciwym, moralnym, szlachetnym i … niewierzącym.
Obecnie jesteśmy świadkami zażartej
walki o siano, pod którym kryją się umysły i sumienia obywateli, ich poglądy na
historię najnowszą; historię, którą bezczelnie i bezwstydnie na naszych oczach
fałszują. Jedni po prostu giną w wypadku samolotowym, inni, którzy stracili
życie w tym samym samolocie, są poległymi. Okazuje się, że można polec, przelać
krew za ojczyznę w czasie pokoju i podczas zwykłego wypadku lotniczego. Można
zginąć z własnej winy, przez swoje nieodpowiedzialne decyzje spowodować śmierć
wielu osób i zostać męczennikiem.
Odetnijmy się od zalewu nienawiści,
kłamstwa, pogardy i wszystkiego co najgorsze, płynących z ekranów telewizorów i
Internetu. Jeśli trzeba, udajmy się na emigrację wewnętrzną.
Co na to wszystko Bóg, przecież widzimy
Go u góry obrazu pośród chmur. Czy nie jest załamany postawą człowieka? Czy
jego eksperyment z człowiekiem miał tak wyglądać? Czy gdzieś popełnił błąd?
Kiedy będzie interweniować? Kiedy zniszczy to plugastwo i występek? Kiedy
zabroni kłamstwa?
Interwencji nie będzie, nie było jej gdy
dziesiątki milionów ginęły podczas wojen światowych, nie będzie i teraz. Dzieje
ludzkości, to dzieje ludobójstwa, często w imię boga chrześcijan lub
muzułmanów. Stary Testament, to także księga opisów ludobójstwa. Oprawców
ograniczają jedynie możliwości techniczne, na które np. narzekali mordercy w
hitlerowskich obozach zagłady (za mała przepustowość pieców krematoryjnych).
Jedyny ratunek - mamy rozum i wolną
wolę, sami musimy zawrócić z tej drogi do piekła; wierzący zaś niech się modlą.
Litania do świętego Antoniego
Świat jest wozem z sianem,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha,
Święty Antoni.
Zgubiliśmy sens życia,
Wiarę,
Nadzieję,
Miarę wszelkich wartości
I samych siebie.
Jak mamy siebie odnaleźć
Święty Antoni?
Jak?
Gdzie?
Szukamy się w złocie,
W brylantach,
W książeczkach oszczędnościowych,
Na giełdach przypominających domy
obłąkanych,
W sejfach bankowych,
W zagraconych szufladach,
W pełnych spiżarniach,
W ciemnych piwnicach naszych pożądań,
W narkotykach,
W wódce,
W porywaniu ludzi,
W mordowaniu ludzi,
W biurokracji,
W przybijaniu bezwartościowych
pieczątek,
W upajaniu się władzą.
Jedzie wóz z sianem.
Jedzie...
Każdy chce z niego uszczknąć
Źdźbło słomy.
Największe źdźbło.....
Lub choćby najmniejsze...
Święty Antoni,
Święty znalazco igły w stogu siana,
Naucz nas odnaleźć sumienie nasze,
Które zgubiliśmy,
Nic nawet o tym nie wiedząc.
Jedzie wóz z sianem,
Jedzie,
Jak na tryptyku Hieronima Boscha...
~Roman
Brandstaetter
Autor:
Halina K. HK
Główny motyw dzieła – wóz siana – został zaczerpnięty ze 103 Psalmu Dawidowego: "Dni człowieka są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu. Ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma, i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje." Wizję artysty wspomaga też stare przysłowie flamandzkie: "Świat jest wozem siana, z którego każdy bierze ile może".
Na lewym skrzydle widzimy raj. Już ta wizja pokazuje zalążki nieszczęścia, jakie rozwija się na dalszych częściach tryptyku. Na samej górze, w oddali, wokół postaci Boga, artysta namalował strącenie zbuntowanych aniołów. Spadają w dół pod postaciami skrzydlatych gadów lub gigantycznych owadów. Poniżej widzimy kolejno trzy sceny tworzące historię grzechu pierworodnego: stworzenie Adama i Ewy, poniżej kuszenie przez szatana i na samym dole wygnanie z raju.
[3] Wizja piekła
Prawe skrzydło to straszliwa wizja piekła. Ludzie są tam karani za grzechy popełniane za życia. Dręczące ich potwory symbolizują różne grzechy (np. ropucha – lubieżność).