Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tak sobie myślę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tak sobie myślę. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 listopada 2023

Kiedy przebije się źródło…

Bycie wdzięcznym nie oznacza, że wszystko jest dobre.
Oznacza jedynie, że potrafisz to zaakceptować jako dar.
~Roy T. Bennett

~Mary Jane Q Cross
~Mary Jane Q Cross

 


Kiedy przebije się źródło,
napiją się wszyscy.
Gdy znaleźć będzie trudno,
ktoś nić pochwyci.
Nić może będzie z kropel,
może ze lśnień,
może widzialna w mroku,
może nie.
Szukający może schyli się z trudem,
może stanie i krzyknie…
Ale gdy znajdzie źródło,
napiją się wszyscy.

~ Kazimiera Iłłakowiczówna






Szacunek dla moich przodków, dla ich mądrości, człowieczeństwa, Oni byli źródłem mojej wiedzy i prowadzili ku szczęśliwości. Oni potrafili chwycić tę nić z kropel i ze lśnień utkaną, i wydobyć ze mnie to co najcenniejsze.
Świadomość korzeni jest dla mnie niczym źródło dla rzeki. Po co? Chociażby po to by wiedzieć, na co się zgadzam, przeciw czemu się buntuję…

Tę moją wdzięczność Wam składam- Tato, Danusiu, Babciu, Dziadku, Wujku.

Tak, i zdecydowanie jestem wdzięczna za wszystko, co dzieje się w moim życiu. Przecież to moje bogactwo i wszystko jest doświadczeniem.

poniedziałek, 16 października 2023

Co za wspaniały świat …

  Głosujesz decydujesz!

~Leonid Afremov [1]
~Leonid Afremov [1]
Widzę zielone drzewa,
Także czerwone róże.
Widzę jak kwitną,

Dla mnie i dla ciebie.
I myślę sobie,
Co za wspaniały świat!

Widzę niebieskie niebo,
Białe obłoki.
Jasny, błogosławiony dzień,
Ciemną, świętą noc.
I myślę sobie,
Co za wspaniały świat!

Kolory tęczy,
Tak śliczne na niebie.
Są także na twarzach,
Przechodzących ludzi.
Widzę przyjaciół ściskających sobie ręce,
Mówiących "Jak się masz?"
Naprawdę mówią,
"Kocham cię".

Słyszę płacz dzieci,
Obserwuję jak rosną.
Nauczą się o wiele więcej,
Niż ja kiedykolwiek będę wiedział.
I myślę sobie,
Co za wspaniały świat!

Tak...
I myślę sobie,
Co za wspaniały świat!

~Louis Armstrong


Cóż za piękne słowa, cóż za piękny głos. I Pomyśleć, że przez wiele lat byłam budzona tymi słowami na promie do i ze Szwecji.
To były piękne czasy i Tak...I myślę sobie, Co za wspaniały świat! Aż chce się żyć!

Louis Armstrong i jego What a wonderful world dostarcza mi takiego uczciwego, prostego optymizmu ... Znowu mam siłę do życia, podnoszę głowę i uśmiecham się do siebie. Jestem gotowa wziąć byka za rogi, i nie ważne co los przyniesie ...

[...] Odwróć swoją twarz i spójrz gdzieś w dal. I popatrz co dziś dał nam Pan. I ta myśl we mnie tkwi cóż za wspaniały świat . Tak, ta myśl we mnie tkwi cóż za wspaniały świat . Tak jest!


Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!
___________________________

[1] Leonid Afremov – niezwykły artysta znany z malowania przy użyciu szpatułki
Artysta Leonid Afremov urodził się w Witebsku na Białorusi w 1955 roku, a w 1978 roku ukończył Witebską Szkołę Artystyczną. W młodości budował swoje doświadczenie, malując wiele obrazów farbami olejnymi i uczestnicząc w różnych wystawach. Ale jego talent osiągnął swoje prawdziwe wyżyny dopiero, gdy przeprowadził się do Izraela w 1990 roku. Gorące południowe słońce wypełnione kolorami i jasnością sprawiło, że obrazy Leonida stały się bardzo pozytywne i radosne. Sam artysta jest przekonanym optymistą, co widać z jego twórczości.

sobota, 26 sierpnia 2023

Tak mocno wiem …

Czy to nie jest wielka rzecz – znaczyć dla kogoś wszystko.
~ Bruno Schulz



~Molly Garnier

~Molly Garnier


Tak mocno wiem, że kocham ciebie.
tak mocno wiem,
i wiem, że jesteś prawdą żywą,
a nie rozwiewnym snem...

Znam ciebie nie przez woal marzeń
lub złud motyli rój –
znam przez wytrwania wolę twardą.
przez ból surowy mój.

Znam cię przez wolność, szybującą
nad dobrem i nad złem. –

Tak mocno wiem, że kocham ciebie,
tak mocno wiem.

~Anna Zahorska





Wiem jedno ... Tak mocno wiem, że kocham ciebie, tak mocno wiem. To już 45 lat!

piątek, 23 czerwca 2023

Fanfary!!!

Ryszard: Dwanaście kilo.
Pediatra: Dwanaście?! Słuszną linię ma nasza władza. – Przepraszam pana!
~Dialog z filmu "Miś"

Piękny dzień mamy dzisiaj - ciepło, słonecznie, gdzieś tam letnie burze, wojna w Ukrainie ... W tym natłoku informacyjnym nie może zniknąć arcyważna informacja - 13. czerwca osiągnęliśmy i przekroczyliśmy próg 60% zadłużenia w stosunku do PKB; dzisiaj natomiast (23.6.2023) został ustanowiony rekord wszechczasów - zadłużenie przekroczyło 2 biliony złotych polskich.


Fanfary!!!

Słuszną linię ma nasza władza. Proponuję upamiętnić ten moment w najnowszej historii tego kraju - przyznać władzy pisowskiej tytuł i odznakę Zasłużonego Przodownika Pracy Socjalistycznej (z pominięciem tytułu Przodownika Pracy).

Przodownik pracy (potocznie: stachanowiec, ros. Ударник – udarnik), to tytuł przyznawany w państwach bloku wschodniego pracownikom, którzy znacznie przekroczyli normy pracy przewidziane do wykonania. Aleksiej Grigorjewicz Stachanow w nocy z 30/31 sierpnia 1935 r., podczas jednej zmiany w kopalni Centralnaja-Irmino (Donbas), wykonał 1475% normy (wydobył 102 tony węgla). Konsekwencjami było podnoszenie norm pracy dla wszystkich pracowników bez podnoszenia wynagrodzeń za pracę. Liczę, że w dziele zadłużania kraju pisowcy, jako wzorowi stachanowcy, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Kiedy to się skończy? Kiedy wyjdziemy z tego bagna? Wzrostowi zadłużenia publicznego, zwłaszcza w krajach rozwijających się, na ogół towarzyszy wzrost inflacji, bezrobocia, kryzys przedsiębiorstw i instytucji finansowych. Większy dług to więcej straconych lat.

Ile wynosi dług publiczny? PiS pokazuje inne dane wyborcom, a inne Brukseli.

Komisja Europejska i rząd różnie definiują dług publiczny, prawda jest taka, że to Komisja Europejska ma rację – wszystkie długi jawne i ukryte spłacają polscy podatnicy. Zresztą rząd zgadza się z argumentami Komisji Europejskiej i oblicza zawsze dług publiczny według obu kategorii: unijnej i krajowej. Po co więc całe to zamieszanie? Krajowa metodologia powstała wyłącznie po to, aby zmniejszyć ryzyko przekroczenia progu ostrożnościowego, wynoszącego 55%, który nakłada na rząd konkretne, obowiązkowe oszczędności (m.in. zamrożenie płac w budżetówce, waloryzacja rent i emerytur tylko o inflację). Szczególnie przed wyborami oszczędności nie są popularne, rząd woli więc zmienić definicję długu, niż zacząć oszczędzać.

Dla chcących „pogłębić” temat:


Różnica między państwowym długiem publicznym PDP a lepiej odzwierciedlającym zadłużenie finansów publicznym długiem EDP wzrosła po pandemii. Jeszcze w 2019 r. wynosiła „tylko” 55 mld zł, ale na koniec 2020 r. już 225 mld zł a na koniec 2021 r. aż 260 mld zł. Dług publiczny Polski nominalnie rośnie głównie wskutek zadłużenia poza budżetem.

"Ciemność! Widzę ciemność. Ciemność widzę..."
~Cytat z filmu „Seksmisja”
~Jerzy K.

niedziela, 30 kwietnia 2023

Nowy wspaniały świat- recenzja …

Odległa przyszłość. Nowy wspaniały świat, który funkcjonuje jak dobrze skonstruowana, stabilna i naoliwiona maszyna. Stan ten osiągnięto na drodze wieloletniej wojny, w której zginęły miliardy. Społeczeństwo, demokracja, prawo, literatura piękna, religie w znanych nam dzisiaj znaczenich nie istnieją. Dużymi obszarami świata kierują wszechwładni zarządcy czuwający nad jego stabilnością; stabilność społeczeństwa jest tu najważniejsza. Ludzie nie mają rodzin i nie rodzą się w tradycyjny sposób. Powstają i rozwijają się w słojach i już na etapie płodowym są warunkowani do wykonywania przyszłych czynności zawodowych (np. odporność na temperaturę lub głową w dół i w warunkach nieważkości) i kast, do których będą należeć. Alfy zarządzają, bety, gammy wykonują odpowiedzialne prace, delty i epsilony są przeznaczone do prac nie "wymagających myślenia". Te dwie ostatnie kasty występują w ogromnej liczbie jednakowych, bliźniaczo podobnych osobników. Nawet kolory ubrań są odpowiednie dla każdej kasty. Po skończonej pracy, wszyscy szczęśliwi (tak, to społeczeństwo szczęśliwych ludzi) wracają do mieszkań w odpowiednich dla kast drapachach chmur - alfy własnymi śmigłowcami lądującymi na dachach wieżowców, kasty niższe transportem publicznym. Wracają do siebie aby raczyć się somą - narkotykiem bez skutków ubocznych, seksem bez zobowiązań i stałych partnerów (także seksem grupowym), oglądaniem telewizji i przeznaczonych dla poszczgólnych kast - gier, rozrywek i gazet (kasty niższe czytają gazety z jednosylabowymi słowami). Ludzie żyją w zdrowiu i szęściu do sześćciesięciu lat - umierają w godziwych warunkach, a niektóre pierwiastki z ich ciał są odzyskiwane w krematriach. Są oczywiście wydzielone obszary, gdzie ludzie żyją i rodzą się jak dawniej - to rezerwaty Indian - cele wycieczek kast wyższych. Jeden z tych "dzikusów" trafia do świata tych "cywilizowanych" i próbuje go zmienić - kończy się to dla niego tragicznie.

Piękna bajka? Nie do końca. Warto przeczytać tę książkę i zastanowić się nad jej aktualnością. Aldous Huxley napisał "Nowy wspaniały świat" w 1932 roku - aktualność książki rośnie z dnia na dzień.

Eksperymentujemy z modyfikacjami genów ludzi, zwierząt i roślin. Na co dzień obcujemy ze sztuczną inteligencją. Demokracja załamuje się dramatycznie w wielu krajach, rządzą wszechwładni zarządcy. Prawo nie jest równe dla wszystkich, kasta rządząca może pozwolić sobie na więcej. Codziennie jesteśmy karmieni "papką intelektualną" z telewizji i tabloidów. Po pracy i w weekendy raczymy się somą w naszym wydaniu - alkoholem i narkotykami oraz ponosimy wszystkie ich skutki uboczne. Źle się odżywiamy. Rosną nierówności w nauczniu. Rozmawiamy ze sztuczną inteligencją i słuchamy jej nawet gdy nawigacja zaprowadzi nas do rowu czy kanału. Deklarujemy przywiązanie do religii, nie nie boimy się gniewu bożego tylko fotoradaru. Niszyczymy ten nasz "wspaniały świat", nie chcemy go naprawić, ratować. Myślimy raczej o innej planecie, pewnie by ją też jak Ziemię, eksploataować i niszczyć.

Z całego serca polecam tę książkę. Warto ją przeczytać i pomyśleć o naszym życiu. Po przeczytaniu warto ją postawić na półce obok książki "1984" George'a Orwell'a.

Autor: Jerzy K.

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Licznik ...

Pierwszy sierpnia 2022 roku, zapamiętajmy tę datę. Mamy to, mamy kolejny rekord!

Nie ma takiej kasy, którą PIS nie byłby w stanie przepuścić przez układ pokarmowy swoich wyznawców. Wszelkie kwoty zaczynają swoją drogę w jamie ustnej, dalej przez gardziel, gardło, przełyk, żołądek (niektórzy tyle pochłaniają w spółkach Skarbu Państwa, że muszą mieć żołądki), jelito cienkie, jelito czcze, jelito kręte, jelito grube, wyrostek, odbytnicę i w końcu odbyt. Tę drogę przeszły między innymi dwie lub trzy średniej wielkości elektrownie atomowe, elektrownia w Ostrołęce, które to inwestycje, dzisiaj zmieniłyby całkowicie sytuację energetyczną nas wszystkich - obywateli tego kraju. Pozostał za to program "Chrust+". Oprócz tego lista "osiągnięć" PIS: chybionych (kanał przez Zalew Wiślany, CPK), zakończonych fiaskiem (elektrownia w Ostrołęce), wyrzuconych w błoto (wybory kopertowe), itd. lista jest długa i opiewa na grube miliardy złotych.

PIS sformułował i odważnie realizuje rewolucyjną metodę wzrostu PKB - przez wzrost konsumpcji. Dzisiaj już widzimy, że to droga do nikąd. Dodruk setek miliardów złotych w efekcie końcowym nie wsparł ożywienia gospodarczego, nie przeszliśmy suchą nogą przez kryzys - pojawił się demon każdego demagoga gospodarczego - inflacja! Zapomnieli "bidulki", że tylko PKB realny jest właściwym miernikiem wzrostu gospodarczego. Z dotychczas opublikowanych pomiarów wynika, że w Polsce depresja w przemyśle jest największa na świecie. I jeszcze jeden rekord - Polska mistrzem świata w prawie! 14,5 tysiąca stron tylko w I półroczu. Przeciętnie: co drugi dzień ustawa, cztery rozporządzenia każdego dnia. Polska pod światłym przywództwem swojego genseka (a może sabastokratora?) z Żoliborza i jego złotych myśli na temat polityki światowej i ładu krajowego, jego rewolucyjnej teorii wszystkiego, radośnie pędzi ku przepaści. Polska mistrzem świata! Fanfary!

Prognozy? Szczyt inflacji ma nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku na poziomie 18,8 proc, wzrost PKB ma spaść prawie do zera. Maksymalna inflacja według analityków NBP może w tym okresie natomiast sięgnąć ponad 25 proc. To podręcznikowa definicja stagflacji. Na osłodę kilka cytatów z Glapińskiego: czerwiec 2019 „Inflacja jest bardzo niska i niską pozostanie”; październik 2019 „Drożyzny nie było i nie będzie”; marzec 2020 „Nie ma mowy o recesji w Polsce”; luty 2021 "Inflacja nie przekroczy celu NBP"; lipiec 2021 „Inflacja nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków”; maj 2022 "Walka z inflacją odbywa się w optymalnym tempie". Adam Glapiński zarobił w 2021 roku o 17,8% więcej niż w 2020.

Autor: ~Jerzy K.

_____________________________________

środa, 1 czerwca 2022

Dobra i zła karma …

Stan Twojego życia jest niczym innym, jak odbiciem stanu Twojego umysłu. 
~ Dr. Wayne W. Dyer

~John Hain Pixabay.com
~John Hain Pixabay.com

Prawo karmy mówi, że nasze czyny przyciągają podobne skutki, czyli każdy dobry uczynek wniesie w przyszłości jakąś pozytywną wartość do naszego życia (dobra karma). Złe uczynki działają dokładnie odwrotnie i przyciągają negatywne wydarzenia do naszej osoby (zła karma).

Tak sobie myślę, jeżeli jest nieśmiertelna dusza, to reinkarnacja narzuca się automatycznie i naturalną rzeczą też jest, że musimy odpowiedzieć za nasze złe czyny. Nieważne też jest, czy będzie to odpowiedzialność w tym, czy następnym wcieleniu. W kontekście reinkarnacji rozpatrzmy katolickie zmartwychwstanie.

~John Martin - Wielki dzień Jego gniewu
~John Martin - Wielki dzień Jego gniewu
Wyobraźmy sobie koniec świata. Płyty tektoniczne zderzają się i nachodzą na siebie, pojawiają się nowe wulkany, kontynentami wstrząsają trzęsienia ziemi, zalewają je fale tsunami. Jednym słowem – Armagedon. W takim otoczeniu powstają z martwych setki miliardów ludzi (licząc od początku świata). Są kompletnie zdezorientowani, nie rozumieją tego, co ich otacza. Wyobrażam sobie, że poruszają się dość nieskładnie, całkiem jak Jaś Fasola po zesłaniu na Ziemię. Pojawia się też pytanie. Czy zmartwychwstaną w postaci dokładnie takiej w jakiej umarli? Przecież ich atomy dawno już zostały użyte do budowy innych organizmów lub przedmiotów martwych. W takiej oto scenerii dojdzie do zagłady ludzi bezbożnych i ratunku ludzi sprawiedliwych.

Taki obraz naszego katolickiego zmartwychwstania kompletnie nie wytrzymuje próby z reinkarnacją Hindusów. Tam widzą konsekwencję swoich czynów i szansę naprawy zła, w katolickim zmartwychwstaniu tego nie ma. Ciekawe jest też to, że za swoje czyny zostaniemy osądzeni dwukrotnie. Według katolików sąd ostateczny jest poprzedzony sądem szczegółowym, który następuje bezpośrednio po śmierci będącej rozłączeniem duszy od ciała człowieka. Dusza ma trzy drogi: niebo, czyściec[1], piekło.

W Hinduizmie podoba mi się jeszcze jedna sprawa - powstanie, trwanie i zniszczenie wszechświata. Brahma jest kreatorem świata, Wisznu podtrzymuje ten świat w trwaniu, Śiwa niszczy świat. Razem tworzą trzy aspekty jednego boga Mahawisznu – twórcy niezliczonej ilości wszechświatów. Cykl odbywa się w nieskończoność. Takie przemyślenia sformułowano, gdy nie znano prawdziwej budowy wszechświata i teorii jego powstania (Big Bang), teorii wieloświatów, teorii Rogera Penrose, za którą w 2020 roku otrzymał Nobla.

W tym cyklu naszego wszechświata kręcą się nasze jednostkowe cykle. To mnie przekonuje.

Stąd może warto być dobrym człowiekiem, by nie odrodzić się jako szczur, albo jakiś robak:) Na marginesie tej sprawy mam inne spostrzeżenie. W katolicyzmie boimy się śmierci, można nawet powiedzieć, że „każdy chce iść do nieba, ale nikt nie chce umierać”. Tam lęk przed śmiercią jest jakby mniejszy. Tam chodzi o to by przerwać ten ciąg kolejnych wcieleń poprzez osiągnięcie nirwany, tzn. „przerwać cierpienie”, zostać „przebudzonym”, „oświeconym”, być „tym, który nie śpi”.

Wychodzi na to, że wszystko, co nas spotyka w życiu jest skutkiem działań naszych poprzedników… Może, a może to najłatwiejszy sposób szukania winnych naszych niepowodzeń? Obwinić przodków za własne ułomności. To czynność bardzo prosta!

Mimo wszystko, wolę być kreatorem własnego życia i nie bardzo chcę się zastanawiać, czy przypadkiem ktoś z poprzednich pokoleń nie zamieszał w moim życiu.
Bardzo chciałabym swoją postawą, życiowymi wyborami osiągnąć stan nirwany, być wyzwoloną od cierpienia i przyczyn cierpienia. Tylko tyle i aż tyle …

I niech … Najlepszą częścią życia dobrego człowieka będą jego małe bezimienne, nieskrępowane akty dobroci i miłości. ~ Wordsworth

~ Autor: Halina K.
__________________________________________
[1] Papież Grzegorz I w 593 roku zaczął nauczać o czyśćcu - miejscu gdzie dusze zmarłych cierpią, dopóki nie spłacą długu lub nie zostaną wykupione przez ofiary żywych. O czyśćcu nie ma jednak żadnej wzmianki w Piśmie Świętym. Zamiast o czyśćcu czytamy w nim: "Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd" (Hebr.9:27). Ludzie otrzymają nagrodę lub karę przy zmartwychwstaniu, a nie zaraz po śmierci, jak wierzyli poganie. Pan Jezus powiedział: "Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku." (Apok.22:12).

Wprowadzona przez Grzegorza I nauka o czyśćcu (593) wywołała wiele kontrowersji, ale dobrze płatne odpusty i msze za dusze zmarłych okazały się dla Kościoła tak intratnym biznesem, że sobór we Florencji (1439) uchwalił dogmat, według którego można nabyć zbawienie cierpieniem w czyśćcu i ofiarami. W ten sposób, ludzkimi uczynkami (odpustami i ofiarami), zakwestionowano doskonałość ofiary Chrystusa, która wystarcza, aby zbawić każdego pokutującego grzesznika (Tyt.2:11; 1Jana 1:9; 2:1-2). Sobór watykański II utrzymał ten dogmat, wyjaśniając: "Od najwcześniejszych czasów w Kościele dobre uczynki ofiarowano Bogu za zbawienie grzeszników". Pismo Święte nazywa zbawienie z ludzkich uczynków "tajemnicą bezbożności", przeciwstawiając mu "tajemnicę pobożności", a więc Dobrą Nowinę o zbawieniu dzięki ofierze Jezusa Chrystusa: "Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" (Efez. 2:8-9). Kupczenie odpustami praktykowane przez Kościół rzymski wywołało Reformację i przyczyniło się do powstania kościołów protestanckich. Trwa ono niestety do dziś.

poniedziałek, 2 maja 2022

Prosta sztuka życia razem …

Umiemy już latać w powietrzu jak ptaki i pływać w wodzie jak ryby, ale nie znamy prostej sztuki życia razem jak bracia.
~ Martin Luther King

~Luna Belle Hadley
~Luna Belle Hadley


Powyższy cytat widziałam w dokumencie o wojnie w Iraku, był wyryty na płycie nagrobnej żołnierza. No cóż, słowa Martina Luthera Kinga o braterstwie są piękne, niestety są czystą fikcją. Bardziej prawdziwie sytuację opisują inne słowa: „Homo homini lupus est”. Człowiek w kodzie genetycznym ma wpisaną agresję (całkiem jak u szympansów, nie myślę tu o szympansach bonobo) i żądzę zysków. Powodowany tymi żądzami prowadzi wojny, nie liczy się z życiem innych. Najdziwniejsze jest to, że nie widzi sprzeczności między wojną i swoją wiarą.

Pamiętam konflikt w Iraku, te dyskusje w mediach nt. zysków polskich firm, kontraktów naftowych, drogowych, budowlanych, etc. Gdzie tu było braterstwo ludzi? Gdzie zasady wiary Polaka katolika?

Jak to możliwe, że zapłodniona komórka jajowa jest ważniejsza od urodzonego człowieka? W imię ochrony tej komórki, można zabić przyszłą matkę. W imię ochrony życia, można się zbroić i prowadzić wojny. Toż to sama obłuda!



poniedziałek, 28 marca 2022

Góra lodowa …

www
Polska właśnie uderzyła w górę lodową długu publicznego. Teraz rozumiecie Państwo te nawoływania o zmianę Konstytucji, te oskarżenia o popieranie Putina każdego, kto ma inne zdanie. Trzeba natychmiast zmienić Konstytucję, bo trzeba zatrzymać majątki rosyjskich oligarchów, trzeba uzbroić armię, itd. Prawda jest jedna, trzeba zmienić Konstytucję, aby dalej zadłużać kraj, aby dalej hojnie płacić swoim z pieniędzy wszystkich obywateli (pomysł wzięty od Josepha Goebbelsa). Propozycje zmiany limitu długu publicznego, to próba uniknięcia kompromitacji, alternatywą jest otwarcie ją złamać lub wyprowadzać wydatki poza budżet (dotychczas poza budżetem jest 408 mld zł). Realizować "kreatywną księgowosć" i jawnie łamać prawo. Narodowy Bank Polski nie może finansować deficytu budżetowego poprzez skup obligacji skarbowych. Ale to robi!


www
"Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa" - punkt piąty, artykuł 216 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Oznacza to, że gdy dług publiczny osiągnie poziom 60% PKB, rząd ma konstytucyjny obowiązek przedstawić budżet bez deficytu. Gdyby pisdzielcy postanowili trzymać się zapisów ustawy zasadniczej, to muszą wykonać drastyczne cięcia wydatków (zwłaszcza transferów socjalnych), to zrujnowałoby poparcie społeczne i w konsekwencji oznaczałoby utratę władzy i utratę tysięcy państwowych synekur. Nagłe zacieśnienie polityki fiskalnej, to prawdopodobnie kolejne uderzenie recesji i wzrost bezrobocia (chyba że Ukraińcy pomogą). Takie są skutki prowadzenia rabunkowej polityki fiskalnej w czasach dobrej koniunktury gospodarczej, którą mieliśmy w latach 2015-2019. Od 2016 roku na programy socjalne przeznaczono 240 mld zł. Ile mielibyśmy za te pieniądze elektrowni atomowych?

Konstytucyjny limit długu publicznego jest nam nie tylko potrzebny, ale jest on niezbędny. Trzeba powstrzymać to szaleństwo władzy. W interesie naszej przyszłości powinniśmy zabiegać o wzmocnienie tego zapisu. Na przykład poprzez sformułowanie, że wysokość długu publicznego liczona jest według definicji UE. Konieczne też wydaje się wprowadzenie osobistej i materialnej odpowiedzialności ministra finansów i premiera za naruszenie zapisów konstytucyjnych.

Na razie Titanic nie zmienia kursu, a orkiestra gra dalej.

Aktualizacja z 13 kwietnia 2022


Po kilkunastodniowej  nieobecności pojawił się licznik polskiego długu publicznego. To projekt Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju prowadzony od 2010 r. Polecam zainteresowanym przyszłością swoich dzieci.

Pisowcy chcą zmienić konstytucję i zlikwidować konstytucyjny ogranicznik, aby dalej zadłużać nas wszystkich. Cel jak zwykle jest szczytny - inwestycja w WP. Cel jest inny - duży zakup kiełbasy wyborczej, a armaty zakupi się później. Nawiasem mówiąc, wojna na Ukrainie pokazuje, że zakup czołgów Abrams nie jest trafiony - lepszy byłby zakup broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej - planujemy przecież obronę naszych granic, nie ofensywę na terytorium wroga.

Tymczasem prezes NBP bezwstydnie zapowiada, że NBP znowu może rażąco złamać prawo (https://biznes.interia.pl/waluty/aktualnosci/news-for-czy-prezes-glapinski-przewiduje-razace-zlamanie-prawa-pr,nId,5955932). Chyba stoimy nad przepaścią. 

Autor: ~Jerzy K.

czwartek, 6 stycznia 2022

Religia. Dzieli czy łączy?

Z religią czy bez niej, dobrzy ludzie mogą czynić dobro a źli zło;
 żeby jednak dobrzy ludzie mogli czynić zło - do tego potrzebna jest już religia.

 ~ Steven Weinberg, fizyk noblista

Ostatnio w Polsce obserwuję intensywne „podpieranie” się religią w życiu codziennym. Na pewno trzeba o tym bez emocji dyskutować i wytykać różne niespójności, stereotypy lub wręcz kłamstwa związane z religią.

Religia zdecydowanie dzieli ludzi. Wyznawcy jednej religii uważają się za lepszych w stosunku do wyznawców innej religii (często używają obraźliwego określenia psiawiara[1]). Tylko ich religia jest właściwa, jedyna, tylko oni dostąpią zbawienia. Pozostali będą mieli poważne problemy.

O ateistach nie wspomnę, bo ci na 100% będą smażyć się w ogniu piekielnym. Na przestrzeni dziejów w imię boga jednej z religii mordowano całe narody, zaprzedawano w niewolę miliony ludzi. Wreszcie w imię religii dokonywano zwykłych grabieży. Zwykłym ludobójstwem można określić działania katolickich konkwistadorów w Nowym Świecie. Wyżynano w pień całe narody, niszczono kwitnące cywilizacje. Argument był jeden – chrystianizacja i żądza zysku. Wielomilionowe rodzime imperia upadły nie tylko pod naporem najeźdźców, zdecydował przede wszystkim brak odporności na choroby. W ciągu 150 lat populacja kontynentu skurczyła się nawet o 90%. Ameryka Północna żywiła od 15 do 20 milionów tubylców. Do końca XIX wieku 95% tej populacji zniknęło z powierzchni ziemi.

Ten sam argument stosowano przy okazji nawracania Prusów, Jadźwingów i innych plemion zamieszkujących tereny dzisiejszych krajów nadbałtyckich.

W imię „jedynej i prawdziwej” wiary wprowadzono wyprawy krzyżowe, których efektem było morze przelanej krwi, trwała nienawiść między wyznaniami, zaprzedanie w niewolę (krucjata dziecięca) lub zwykła grabież (krucjata organizowana przez Wenecję w 1204 roku). Efektem IV Krucjaty, było ograbienie Konstantynopola i jego trwałe osłabienie[2] [3]. Zagrabione zaś dzieła można oglądać spacerując po Placu Świętego Marka[4]. Wreszcie religia doprowadziła do wymordowania całych grup ludności np. krucjata przeciw Albigensom lub palenie czarownic.

Gdy mordowano katarów wypowiedziano słynne i straszne słowa: „Mordujcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”[5]. Także i dzisiaj religia dzieli. Kaczyński, Macierewicz, Braun, ONR, kibole - uczestniczą w niedzielnej mszy świętej. Modlą się - miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Słuchają kazania, przekazują sobie znak pokoju. Co z tego wszystkiego zostaje, gdy zakończy się msza i wyjdą z kościoła? Zostają: nienawiść, szowinizm, ksenofobia, nawoływanie do strzelania do przeciwników politycznych i migrantów, do tych wszystkich „ciapatych”[6].

Z moich obserwacji wynika, że tak zwane prawdy wiary nie wytrzymują próby czasu. Także głoszący je księża też nie wytrzymują próby. Tak zwane prawdy wiary często są naciągane, fałszywie interpretowane lub najzwyczajniej kłamliwe. Jak wcześniej wspomniałam, religia dzieli na lepszych katolików i gorszych wyznawców innych wyznań (ci będą mieli pod górkę) i ateistów, ci mają przechlapane! Na koniec dwa spostrzeżenia:

1) rodzice zastępczy z Pucka uzyskali „mandat” moralny, bo chodzili do kościoła. W tej rodzinie zastępczej zginęło dwoje dzieci;

2) kraj notorycznych ateistów (Szwecja) płaci najwięcej (w przeliczeniu na obywatela) na kraj żarliwych katolików. Natomiast kraj żarliwych katolików żąda coraz więcej i ani myśli podejść realnie do problemu.

Czy więc ateiści czyniący dobro, a priori są skazani na ogień piekielny?

Mamy 2022 rok - nic się nie zmieniło. Wigilia na pewno była prawdziwie polska i katolicka; śpiewano rzewne kolędy, było sianko pod obrusem, puste nakrycie dla niespodziewanego wędrowca, Pasterka, itd. W tym samym czasie uchodźcy i migranci błąkali się i umierali przy granicy z Białorusią, a w stosunku do złapanych SG stosowała push-back. Uzbrojone w broń długą i zamaskowane grupy paramilitarne zwykłych bandytów i neofaszystów przeczesywały nadgraniczne tereny w poszukiwaniu kandydatów (migrantów i dobrych ludzi niosących pomoc), na których można zastosować przemoc. Niektórzy właściciele nadgranicznych gospodarstw nakarmili uchodźców i dali im wody, zadzwonili także do SG lub na policję.

To co się tam dzieje, rzuca światło na zachowanie Polaków w stosunku do Żydów podczas II Wojny Światowej. Widzę podobieństwo, ten sam mechanizm zachowań. Upada mit o naszej nadzwyczajnej wrażliwości na biedę, chęci niesienia pomocy potrzebującym – polscy katolicy kolejny raz skompromitowali się i jak św. Piotr zaparli się Boga i swoich prawd wiary.

Dalej jest noc[7].

~Halina K.
_____________________________________

[1] Słowo zaczerpnięte z dziewiętnastowiecznych słowniczków gwarowych z Polski północno-wschodniej
[2] Kościół Hagia Sophia został ograbiony i zbezczeszczony. Wozami wjeżdżano do wnętrza i ładowano kosztowności, a konie ślizgały się na krwi i łamały kończyny.
[3] Bizancjum nie odzyskało już swojej świetności, w 1453 Turcy osmańscy zdobyli miasto.
[4] Rumaki Lizypa zdobiące fasadę bazyliki – dzisiaj jest tam kopia – oryginał w Museo Marciano. Tetrarchowie (Dioklecjan i Maksymian, Konstancjusz Chlorus i Galeriusz) zdobiący lewy narożnik fasady – jeden z nich ma urwany kawałek nogi – oryginalny fragment jest w muzeum w Stambule. Zresztą szczątki św. Marka też zostały skradzione z Aleksandrii.
[5] Rzeź Béziers – krwawy epizod wojen albigeńskich w początkach XIII wieku w Langwedocji.
[6] Powstało nowe obraźliwe słownictwo stworzone przez polskich imigrantów na określenie mieszkańców Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Azji Południowej – „ciapki”, „ciapaci”, „beżowi”, „szmatogłowi”, „muzole”, „muslimy”.
[7] Posłużyłam się tytułem książki: „Dalej jest noc - Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, Engelking B., Frydel T., Grabowski J., Libionka D., Swałtek-Niewińska D., Panz K., Szurek J-Ch.

czwartek, 26 sierpnia 2021

Poranek…


~Maria Magdalena Oosthuizen
~Maria Magdalena Oosthuizen
Kiedy poranne słońce przez okno się skrada,
wesoła i ostrożna,
jak dziecko, które chce zaskoczyć
wcześnie, wcześnie świąteczny dzień –
wtedy wyciągam w pełni rosnące radości
ramionami otwartymi na nadchodzący dzień –
gdyż dniem jesteś ty i światłem jesteś ty,
słońcem jesteś ty,
i wiosną jesteś ty,
i całym pięknym, pięknym
oczekującym życiem jesteś ty!

~Karin Boye
~Tłum. Ryszard Mierzejewski



43 lata w cudownym uścisku:
słońcem jesteś Ty,
i wiosną jesteś Ty,
i całym pięknym, pięknym
oczekującym życiem jesteś Ty!

Kocham Cię mój jedyny!


Nie interesuje mnie, że wierność i lojalność względem drugiego człowieka może być odbierana przez innych jako domena ludzi starych, niemodnych, śmiesznych. Trudno uwierzyć, że młodzi sprowadzają się do prostych wzorców działania gadów- podchodzą lub odchodzą, gdy chcą jeść, atakują, gdy chcą się bronić i kopulują, gdy chcą się rozmnożyć[1].

A ja twierdzę, że miłość wieczna jest domeną ludzi mądrych. Ludzi, którzy wytwarzają i dbają o stałe wzorce postępowania. Widzą partnera jako przedłużenie siebie, odpowiedzialnie dbają i są zadbani. Wiedzą, że nie będzie w tym związku ciosu w plecy.

__________________________
[1] Rudolfo Llinás- kolumbijski neuronaukowiec, który większość swojego życia poświęcił na badanie ludzkiego mózgu. Kierował programem NEUROLAB NASA.

środa, 10 marca 2021

Konstelacja Starlink …

 

www

Kolejny krok człowieka w XXI wieku!
Spektakl przelatujących satelitów Starlink oglądamy po zachodzie Słońca, a czasami budzik nastawiamy przed jego wschodem. Spektakularny widok.

Starlink to budowana przez firmę SpaceX konstelacja satelitarna, mająca świadczyć usługi dostępu do Internetu na całej Ziemi. Jej celem jest objęcie zasięgiem miejsc, w których obecnie dostęp do sieci nie jest możliwy lub jest mocno ograniczony.

Już nic nie stoi na przeszkodzie by nawet w najodleglejszych zakątkach świata mieć dostęp do Internetu.


środa, 9 grudnia 2020

Polexit …

Yuval Noah Harari w książce „Sapiens. Od zwierząt do bogów” przedstawia kompleksową historię tego wszystkiego, co czyni nas ludźmi. Sekret tkwi w pojawieniu się operującego fikcją języka. Potrafimy tworzyć mity, systemy wyobrażone, w których żyjemy. Trudno nie przyznać mu racji. Mitami są systemy religijne, a ustrój polityczny kraju, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością czy koncern, to inne systemy, porządki wyobrażone. Porządek naturalny (nie mylić z tym głoszonym przez kk), to coś co istnieje niezależnie od nas i naszych mitów, wyobrażeń, przekonujących opowieści. Upuśćmy dowolny przedmiot – mamy przykład porządku naturalnego – prawo powszechnego ciążenia. 

Czy ustrój polityczny II RP był realny? Przecież struktura organizacyjna, kompetencje i określone prawem wzajemne zależności organów państwa nie istnieją fizycznie. II RP to była idea, mit, porządek wyobrażony, w którym obywatele zgodzili się funkcjonować ze wszystkimi wadami i zaletami tego porządku. Aby zrezygnować z jednego porządku i przyjąć inny, trzeba dobrowolnie lub siłą „skłonić” większość obywateli. Takie było przejście do PRL, czy przejście z Imperium Rosyjskiego do Rosji Radzieckiej. A nasze przejście z PRL do III RP? Przedstawiono wystarczająco atrakcyjny mit, porządek wyobrażony, abyśmy się na to pokojowo zgodzili. W końcu zaproponowano nam bardzo atrakcyjną opowieść, bardzo atrakcyjny porządek wyobrażony – Unię Europejską. Zgodziliśmy się porzucić, tę starą opowieść o państwie jako formie organizacji społeczeństwa mającej monopol na stanowienie i wykonywanie prawa na określonym terytorium, od tej chwili wykonywanie prawa UE ma pierwszeństwo. 

„Gang Olsena w amoku”

Dzisiaj, niczym w jakimś teatrzyku kukiełek, wyskakują dyletanci uważający się za polityków i mówią brednie. Kwestionują obowiązujący porządek, kłamią i mataczą. Nie proponują pięknego mitu, wizji, nowego porządku wyobrażonego, który porwie tłumy, przekona większość, że już wyrośliśmy z UE, wskaże drogę, którą pójdziemy. Ich przekaz jest miałki, banalny, bezbarwny, powierzchowny, szablonowy, itd. Ich wizja, to weto, a później się zobaczy. 

Egon Olsen polskiej polityki proponuje wyjście jak z filmu „Gang Olsena w amoku”. Ten wizjoner z maseczką na oczach[1] chce abyśmy, Polska i Węgry, szli razem jak ślepy i kulawy z bajki Ignacego Krasickiego. 


„Niósł ślepy kulawego, dobrze im się działo;
Ale że to ślepemu nieznośno się zdało,
Iż musiał zawżdy słuchać, co kulawy prawi,
Wziął kij w rękę: «Ten — rzecze — z szwanku nas wybawi».
Idą; a wtem kulawy krzyknie: «Umknij w lewo!»
Ślepy wprost i, choć z kijem, uderzył łbem w drzewo.
Idą dalej; kulawy przestrzega od wody;
Ślepy w bród; sakwy zmaczał, nie wyszli bez szkody.
Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,
I ślepy, i kulawy zginęli pospołu.
I ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,
I ten, co bezpieczeństwo głupiemu powierzył.” 

Dlaczego musimy się z tym godzić? Czy nie zasługujemy na kogoś lepszego? Jeśli nie zasługujemy – to marny nasz los. 

Autor: Jerzy K. 



poniedziałek, 2 listopada 2020

Umarł kompromis aborcyjny, niech żyje świecka Polska!

 OKO.press

JAROSŁAW MAKOWSKI & KAZIMIERZ BEM    2 LISTOPADA 2020


"Dlaczego państwo ma chronić biskupów przed gniewem ich własnych wiernych? Jeśli w ciągu zaledwie 30 lat Kościół swoją pychą, hipokryzją i brakiem miłosierdzia stworzył sobie aż tylu wrogów, to nie jest to problem, który winno rozwiązywać świeckie państwo", piszą dla Jarosław Makowski* i Kazimierz Bem*
Wyrok pseudo-Trybunału de facto delegalizujący aborcję jest nie tylko okrucieństwem wobec kobiet na zamówienie Jarosława Kaczyńskiego i zwieńczeniem procesu przekształcania Polski po 1989 roku w państwo wyznaniowe. Ale, z czego sobie chyba nie zdawał sprawy prezes z Żoliborza, jest także wyzerowaniem debaty publicznej. Wracamy do 1989 roku i do dyskusji o prawach jednostki oraz relacji państwo-Kościół. Tym razem bez cienia Jana Pawła II i sentymentu wobec nieocenionych, jak twierdzą niektórzy, zasług Kościoła.

Nie chcemy obszernie powtarzać faktów, o których wiele razy wcześniej pisaliśmy. Ale to przypomnieć trzeba: od 1989 postsolidarnościowa elita polityczna nie była w stanie zdobyć się na cień samodzielności wobec Kościoła rzymskokatolickiego. W 1993 roku jako „prezent dla Jana Pawła II” uchwalono niezwykle restrykcyjne prawo antyaborcyjne. 

Zrobiono to wbrew woli społeczeństwa i na urągowisko nazwano „kompromisem”. 
Gdy ustawę potem złagodziło SLD, usłużny wobec kościoła Trybunał Konstytucyjny piórem prof. Andrzeja Zolla w 1996, niczym pani Julia Przyłębska w czwartek 22 października, nie tylko nowelizację wyrzucił do kosza, ale w słabym orzeczeniu wczytał „ochronę życia poczętego” awansem do nowej Konstytucji. 

Dalej już szło z górki: 20 lat później Trybunał Konstytucyjny uznał, że klauzula sumienia lekarza jest najważniejsza i może odmówić wskazania kobiecie szpitala, gdzie wykonuje się legalną aborcję. Wyrok ten wydał inny mężczyzna, prof. Andrzej Rzepliński, odznaczony papieskim orderem, co tylko niektórych (m.in. nas) skłoniło do zadania pytania, czy aby jest on w swoim orzecznictwie bezstronny. Proces ten uległ zwieńczeniu, gdy 12 dni temu obsadzony przez PiS-owskich politruków pseudo Trybunał do końca zniszczył prawa kobiet wydając wyrok delegalizujący aborcję w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. 

Po długiej agonii umarł więc niesławny „kompromis aborcyjny”. Nie był on nigdy żadnym kompromisem, ale daniną lenną katolickich polityków dla papieża Wojtyły. Ofiarą z ciał kobiet, złożoną przez mężczyzn innemu mężczyźnie, który z walki z aborcją uczynił swoją ideę fix. 

Czwartkowe orzeczenie było zapłatą PiS-u za milczące poparcie kościoła dla demontażu państwa prawa i Konstytucji przez ostatnich 5 lat. 

Nie ma powrotu do kompromisu 

Jesteśmy obaj tym pseudo-orzeczeniem głęboko oburzeni i solidaryzujemy się z pokojowymi spacerami ludzi. Ten słuszny gniew trzeba przekształcić w twórcze myślenie i strategiczne działanie na przyszłość. Cóż zatem możemy zrobić? Po pierwsze, opozycja demokratyczna musi zrozumieć, że nie ma powrotu do tzw. kompromisu. „To se ne vrati”. PiS i Kościół złamali zasady gry, brutalnie, cynicznie i w cudzych, prawniczych rękawiczkach, jak to w niedzielnym, piłatowym oświadczeniu zauważył szef polskiego episkopatu abp Stanisław Gądecki. 

Pochowajmy więc tego „kompromisowego” potworka tak, jak Kościół będzie chował ciężko upośledzone dzieci, które kobiety będą musiały rodzić, żeby – jak to powiedział Kaczyński – „ksiądz mógł je ochrzcić”. 

Opozycja musi teraz śmiało podnieść rękawicę i wyraźnie, i jasno opowiedzieć się za wolą kobiet do napisania nowego prawa. 

Przyznał to także, wbrew sobie Jarosław Kaczyński, gdy w swoim wtorkowym (27 października) orędziu do złudzenia przypominającym orędzie generała Jaruzelskiego wprowadzającego stan wojenny, wezwał do „obrony Polski i obrony Kościoła”. Prezes PiS przyznał więc, że zmasakrowana przez niego Konstytucja z 1997 roku i obsadzony marionetkami prawniczymi pseudo-Trybunał mają służyć tylko partyjnym interesom PiS i jednego Kościoła. Jeśli tak – to tym samym prezes „wyzerował debatę konstytucyjną” do czasów po 1989 roku. Opozycja musi powiedzieć „sprawdzam” i do przyszłych wyborów iść pod hasłem poważnej rewizji Konstytucji z 1997 w nowoczesnym duchu – konstytucji na miarę XXI wieku. 

Po drugie, to pseudo-orzeczenie wznowi dyskusję o stosunkach państwo-Kościół. Kościół i PiS wypowiedzieli bowiem nie tylko regulacje aborcyjne, ale i cały postsolidarnościowy porządek konstytucyjny. Od 1989 roku karmiono nas w kółko zapewnieniami, że ze względu na „walkę z komunizmem” Kościołowi należą się specjalne przywileje (finansowe, prawne, konstytucyjne) i stąd dziwaczny, i fikcyjny „przyjazny rozdział Kościoła od państwa”. Stąd zalegalizowanie religii w szkołach, opłacanych z pieniędzy podatników kapelanów w świeckich urzędach i służbach. 

PiS dorzucił do tego de facto bezkarność dla księży pedofili i kryjących ich biskupów. Symbolem tej chorej symbiozy były zdjęcia policjantów broniących przed wzburzonymi Polkami drzwi kościołów i katedr. 

Jana Pawła II już nie ma 

W czwartek 22 października „umowa” liderów Solidarności z 1989 roku o „wdzięczności” przestała obowiązywać. W całości. Trzydzieści lat później Polacy mają prawo domagać się zmiany ideologicznego reżimu. Katecheza w publicznych szkołach, przywileje pisane i niepisane, konkordat, religijne rozumienie małżeństwa, wszystko to czas poddać ponownej debacie publicznej. Wolnej, nieskrępowanej, bez niepisanych „długów wdzięczności” za niejasne zasługi dokonane w najnowszej przeszłości. Tego chcą protestujący – a wśród nich także osoby wierzące. 

Dziś musimy zadać sobie też pytanie, dlaczego państwo ma chronić księży i biskupów przed gniewem ich własnych wiernych? Czy w episkopacie pojawi się choć jeden biskup, który postawi sobie następujące pytania: 

co zrobiliśmy źle, że ci młodzi ludzie nie chcą z nami nawet rozmawiać? Dlaczego głosząc ponoć Ewangelię miłości, wzniecamy tylko gniew wśród tych głównie młodych spacerowiczów? 

Tyle, że zabarykadowani w swoich pałacach biskupi, do których chyba dopiero teraz dotarło, jak oderwane od rzeczywistości jest ich nauczanie moralne, takie pytania omijają szerokim łukiem. Ale przecież są i kolejne: dlaczego państwo ma egzekwować przepisy jednego związku wyznaniowego i narzucać je innym, niezależnie od ich religii lub jej braku? Dlaczego państwo ma regulować intymne życie kobiety, ale już to, co robią w zaciszu plebani niektórzy katoliccy księża z dziećmi ma być bezkarne? Wszystko to musi znów stać się przedmiotem otwartej debaty publicznej. 

Paradoksalnie brak Jana Pawła II i kolejne rewelacje prasowe o nieudolności (delikatnie rzecz biorąc) jego i jego otoczenia w walce z pedofilią, także w Polsce, pozwalają na dużo swobodniejszą debatę konstytucyjną dziś niż ta sprzed 30 lat. Jan Paweł II może i jest świętym dla wiernych kościoła rzymskokatolickiego, ale ta kategoria nie ma znaczenia w nowoczesnym, demokratycznym państwie. 

Więcej policjantów niż wiernych 

Po trzecie, opozycja musi postawić jako postulat zmianę Konstytucji w kierunku pełnej świeckości i laickości państwa. Obecny system runął z hukiem. Liberalna demokracja stwarza każdemu Kościołowi (nie tylko rzymskokatolickiemu) warunki do nieskrępowanego głoszenia Ewangelii. A Kościół niczego innego nie potrzebuje do swojej misji. Nie potrzebuje nad człowiekiem innej władzy niż władza nad jego duchem. Chwila, gdy Kościół domaga się nad człowiekiem władzy politycznej, ustanowienia prawem, jest chwilą jego słabości. A gdy Dobrą Nowinę chce zastąpić „dobrą ustawą” lub słusznym orzeczeniem tzw. Trybunału Konstytucyjnego to jest to jego klęska moralna i teologiczna. 

Jest coś przygnębiającego i smutnego, gdy widzimy, że katedry w Poznaniu i Łodzi miały w niedzielę więcej chroniących ich policjantów niż wiernych wewnątrz. 

Dziś największymi wrogami Kościoła nie są społeczeństwo czy nowoczesność. Największym wrogiem Kościoła jest on sam. I politycy, którzy uważają, że lepiej trzymać z proboszczem niż z Panem Bogiem. Razem z hierarchami decydującymi o losie drugiego człowieka, sprowadzając kobiety do roli inkubatorów „żyć poczętych”; którzy jak przeciwnicy pisowskich mediów dla ochrony kurii biskupich chcą wprowadzać „stan wyjątkowy”. 

Taka postawa dziwi tym bardziej, że Sobór Watykański II uznał, że Kościół i państwo winny respektować zasadę autonomii, czyli rozdziału między państwem a Kościołem. Wyegzekwowanie tej soborowej zasady od kościoła w Polsce, to naszym zdaniem jedyny element kościelnego nauczania, który powinna na siebie wziąć świecka Polska w XXI wieku. 

Kiedy w 1905 roku w Zgromadzeniu Narodowym Francji przedstawiono słynną ustawę o laickości państwa, która radykalnie oddzieliła Kościół katolicki od III Republiki, jeden z ultrakatolickich i prawicowych posłów krzyknął do projektodawcy ustawy, który był ewangelikiem: „To wasza zemsta w Noc Św. Bartłomieja!” 

Dla wielu świeckich i biskupów, podobny rozdział kościoła od państwa w Polsce zapewne będzie postrzegany jako zemsta lewaków, feministek, LGBT, kobiet i liberałów. To nieprawda. Dyskusja o laickości Polski w XXI wieku nie jest zemstą, czy nienawiścią, ale potrzebą cywilizacyjną. A jeśli w ciągu zaledwie 30 lat Kościół swoją pychą, hipokryzją i brakiem miłosierdzia stworzył sobie aż tylu wrogów, to nie jest to problem, który winno rozwiązywać świeckie państwo. To problem duszpasterski, którego nie załatwi się wysyłając policjantów do ochrony pustoszejących kościołów. 

Być może da się go rozwiązać, jeśli księża wyjdą przed kościoły i – nawet nie tyle zaczną z ludźmi rozmawiać – co ich pierwszy raz w życiu posłuchają. Nie jako penitentów, ale partnerów dialogu. 

_________________________________
*Jarosław Makowski, publicysta, filozof, teolog, radny Katowic z ramienia KO, dyrektor Muzeum Ziemi Kozielskiej. 
*Kazimierz Bem, dr prawa, teolog, pastor ewangelicko-reformowany Zjednoczonego Kościoła Chrystusa.

niedziela, 1 listopada 2020

Przepis na człowieka …

Każdego dnia śledzimy informacje o rekordowych liczbach nowych zakażeń i śmierci z powodu koronawirusa i różnych powikłań z nim związanych. Przykre, że na dalszy plan „zeszły” te „zwykłe” śmierci, jakby były mniej ważne, a żal po tych ludziach mniejszy. 

Zastanawiamy się nad ostatecznym przeznaczeniem świata, ludzkości i człowieka - jego śmiercią - tym nieodwracalnym ustaniem oznak życia, załamaniem wewnętrznej organizacji organizmu, zachwianiem równowagi funkcjonalnej, postępującym nieuporządkowaniem układu i rozproszeniem energii. Możemy nawet zgłębiać specjalną naukę z tym związaną – tanatologię lub zajmować się specjalnym działem filozofii – eschatologią. Słaba to pociecha. 

Prawie 99% masy ciała człowieka stanowi tylko sześć pierwiastków: tlen, węgiel, wodór, azot, wapń i fosfor. Kolejnych sześć: potas, siarka, sód, chlor i magnez, to tylko 0.85% masy. Wszystkie wymienione pierwiastki uznawane są za niezbędne do życia. Z pozostałych 14 pierwiastków występujących w śladowych ilościach, około 12 również uznawanych jest za konieczne do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Z 94 naturalnie występujących pierwiastków chemicznych, 61 znajdziemy w ciele ludzkim - niektóre z nich są toksyczne i groźne (w odpowiednich stężeniach) dla życia człowieka.[1]

Oto przepis na człowieka (proporcje masowe): 

· tlen – 65%; 
· węgiel – 18.5%; 
· wodór – 9.5%; 
· azot – 3.2%; 
· wapń – 1.5%; 
· fosfor – 1%; 
· potas – 0.4%; 
· siarka – 0.3%; 
· sód – 0.2%; 
· chlor – 0.2%; 
· magnez – 0.1% 
· bor, chrom, kobalt, miedź, fluor, jod, żelazo, mangan, molibden, selen, krzem, cyna, wanad i cynk – mniej niż 1%. 

„Tak i mnie kiedyś, niedługo, jakieś Palce rozbiorą na składniki pierwsze i wszystko, z czego się składam, wróci na swoje miejsce. Ostateczny recycling.”[2]

A oto inny człowiek, pomierzony i skomponowany w 10 modułach przez rzymskiego architekta Witruwiusza i w takich proporcjach naszkicowany przez Leonardo da Vinci[3]. Rysunkowi towarzyszy tekst sporządzony tzw. pismem lustrzanym. 

Wpisanie w kwadrat i okrąg dało człowiekowi nowy aspekt (Leonardo da Vinci pewnie o tym nie myślał, chodziło mu o doskonałe proporcje ciała) – stał się buddyjską mandalą, harmonijnym połączeniem koła i kwadratu. Koło to niebo, transcendencja, zewnętrzność i nieskończoność, to kosmos, w którego centrum znajduje się istota boska. Kwadrat to sfera wewnętrzności, wszystko co jest związane z 

człowiekiem i ziemią. Obie figury łączy punkt centralny, który jest zarówno początkiem, jak i końcem całego układu. 

Człowiek w centrum kosmosu, tego ogromnego i stale rozszerzającego się Wszechświata (jakaż przerażająca jest samotność Boga w tym bezkresie), który liczy 13,7 mld lat i którego obserwowalna średnica to około 92 miliardy lat świetlnych? Zestawmy to z wiekiem Ziemi – 4,54 mld lat (promień równikowy tej kulki - 6378,14 km) i z wiekiem człowieka. 1,9 miliona lat temu Homo habilis (człowiek zręczny) dał początek gatunkowi Homo erectus (człowiek wyprostowany), z którego mniej więcej 190 tys. lat temu wyewoluowali obecni ludzie. Chyba, że dajemy wiarę jednemu biskupowi. James Ussher, anglikański biskup z XVI-XVII wieku uważał na podstawie obliczeń, że Ziemia została stworzona wieczorem 22 października 4004 roku p.n.e. Wygnanie Adama i Ewy z raju miało nastąpić już 10 listopada tego samego roku. 

Człowiek na swojej małej peryferyjnej i bezwzględnie niszczonej przez niego planecie? Człowiek kochany przez Boga, który pozwolił aby tylko w XX wieku ludzie unicestwili pośrednio lub bezpośrednio około 100 mln swoich współbraci? 

Po co tworzyć tak ogromny wszechświat z malutką planetą zasiedloną rodzajem ludzkim? To jest miara wielkości człowieka? 

Który przepis na człowieka jest bliższy prawdy? Czy czeka nas tunel i jasne światło na końcu? Czy też udowodniona przez naukę samotna, uporczywa walka mózgu, aby w trakcie umierania znaleźć jakieś rozwiązanie, aby nie dać się tej entropii organizmu. Wiemy, że nadnaturalna aktywność mózgu kończy się rozproszeniem energii i parowaniem pierwiastków lotnych. W jakimś sensie idziemy do nieba – przecież wodór powstał u zarania Wszechświata, a większość pierwiastków w jądrach gwiazd. 

Autor: Jerzy K. 

_____________________________________

[1] https://en.wikipedia.org/wiki/Composition_of_the_human_body 
[2] Olga Tokarczuk, „Opowiadania bizarne” 
[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Cz%C5%82owiek_witruwia%C5%84ski