wtorek, 6 listopada 2018

The Smile ...

Jest ta­ka cier­pienia gra­nica, za którą się uśmiech po­god­ny zaczyna.
~Czesław Miłosz


         ~Portret Małgorzaty Kosiec
                 ~Małgorzata Kosiec[1]
Jest Uśmiech Miłowania, 
I Uśmiech Podstępnej Uciechy, 
I jest Uśmiech nad Uśmiechami 
W którym łączą się te dwa Uśmiechy

Jest Grymas Nienawiści, 
I jest Grymas Wzgardliwej Niechęci, 
I jest Grymas nad Grymasami 
Który próżno chcesz wymazać z pamięci

Bo zagnieździł się w Jądrze Serca 
I przedostał się do Szpiku Kości 
Żaden uśmiech znany człowiekowi, 
Nie przeniknie owych Głębokości

Tylko Jeden - ten co się raz zdarza 
Między naszą Kołyską a Mogiłą; 
Lecz, gdy taki Uśmiech zajaśnieje, 
Znika wszystko co Cierpieniem było.
 
~William Blake


I kolejny genialny wiersz mojego ulubionego Williama Blake’a, i kolejny raz głęboko, na czynniki pierwsze rozłożył naturę ludzką. Nie wypada to dobrze. Smutne to, ale natura człowieka nie jest krystalicznie czysta… Jak odkrywczo i przenikliwie można pisać o tak powszechnej czynności jak uśmiechanie się i znaleźć głęboką zależność między rodzajami uśmiechu a uczuciami. Okazuje się, że uśmiechem malującym się na naszej twarzy można drugiego człowieka unieść do nieba lub strącić w otchłań cierpienia. Jest tylko jeden warunek - trzeba mieć w sobie wrażliwość, inteligencję serca.

Tak sobie myślę Danusiu, że tylko uśmiech dziecka jest szczery, prawdziwy i zawsze rozgrzeje serce matki. Czy to samo można powiedzieć o uśmiechu dorosłych?
Chyba nie, bo najczęściej ich uśmiechy są fałszywe, sztuczne, pojawiają się na twarzy mechanicznie, w trybie autopilota. Zdradzają tę sztuczność, puste, martwe, niewspółgrające z uśmiechem oczy.

Przestałam się uśmiechać, jest to towar deficytowy. Nic już nie muszę i nie muszę odwzajemniać uśmiechu. Zrobię to wówczas, gdy będę pewna, że jest on prawdziwy.

Jeszcze raz, genialny wiersz …!


Zawsze w moim sercu!


[1] Artystka zrealizowała prace w technice laserunkowej, dzięki której płótno pokryte farbą akrylową, eksponuje kilka tonów i niższe warstwy obrazu. Pod powierzchnią stworzoną z liter, znaków i linii, kryją się ludzkie twarze. W cyklu "Czarnych portretów" spotkamy się z poezją Williama Blake'a. (wystawa 18.05-7.06.2013)


piątek, 2 listopada 2018

Apokalipsa ...

~Albrecht Dürer
~Albrecht Dürer
Słońce zwiększa swoją aktywność; przez świat islamu przetaczają się rewolucje; Watykanem wstrząsają afery obyczajowe i finansowe, obserwujemy kryzys wiary i autorytetów; świat przeżywa głęboki kryzys ekonomiczny; zaskakują nas anomalie klimatyczne; tsunami i trzęsienia ziemi zbierają tragiczne żniwo. Można wyliczać w nieskończoność. Każde wiadomości w TV zaczynają się od "Dzień dobry Państwu" i ... następuje długa lista dramatów i tragedii aktualnie rozgrywających się na świecie. Czy nadciąga jakaś apokalipsa? Zwłaszcza, że kalendarz Majów kończy się na 2012 roku. 

Czy już nadciągają czterej jeźdźcy Apokalipsy z Objawienia św. Jana będący początkiem klęsk zstępujących na Ziemię? 

Spójrzmy na drzeworyt Albrechta Dürera, niemieckiego malarza i grafika z przełomu XV i XVI wieku. Pierwszoplanowymi postaciami są czterej jeźdźcy na koniach. Zabijają bezbronnych ludzi, którzy giną od ich broni i kopyt rozpędzonych koni, których nic nie jest w stanie zatrzymać. 

Pierwszy jeździec, wyposażony jest w łuk i koronę na głowie, które symbolizują zwycięstwo dobra. Wynika z tego, że ludzie tego zwycięstwa dobra nie dożyją. Drugi jeździec wywija ogromnym mieczem, który jest symbolem wojny, obejmującej i pochłaniającej miliony (miliardy?) ludzi na całym świecie. Trzeci jeździec. Jego atrybutem jest waga, która przedstawia głód wśród ludności całego świata. Czwarty jeździec wygląda inaczej od pozostałych. On sam i jego koń, to skóra i kości. Jego atrybutem jest długi, ostry trójząb. Postać ta symbolizuje oczywiście powszechną i wszechobecną śmierć. 

W dolnym, lewym narożniku dostrzegamy człowieka pożeranego przez dzikie zwierzę, również zwierzęta mszczą się na ludziach. Nad całą sceną mordu widnieje poświata, a nad głowami katów leci anioł. Twarze, zabijanych wydają się prosić o ocalenie, lecz nie robi to najmniejszego wrażenia na jeźdźcach Apokalipsy. Wymowa dzieła jest jednoznaczna - nikt nie przeżyje, wszyscy zostaną unicestwieni. Od miecza, głodu, zabici morem lub przez dzikie zwierzęta. 

~ Die apokalyptischen Reiter, Von Peter von Cornelius
~ Die apokalyptischen Reiter, Von Peter von Cornelius
Spójrzcie proszę, na dzieło Petera von Corneliusa - niemieckiego malarza z XVIII i XIX wieku, a nawet na obraz Wiktora Wasniecowa - malarza rosyjskiego (XIX - XX wiek).

~ Les quatre cavaliers de l’Apocalypse, par Viktor Vasnetsov,
                           ~ Les quatre cavaliers de l’Apocalypse, par Viktor Vasnetsov














Na przestrzeni wieków Apokalipsa Św. Jana odcisnęła swoje piętno na pokoleniach ludzi. Upadek Rzymu, rozpad imperium Karola Wielkiego, klęski głodu w IX-X wieku, upadek Konstantynopola, Wojna Stulenia, II Wojna światowa, to tylko kilka przykładów. 
Nasze niespokojne czasy także wymuszają taki sposób myślenia.

Czy nasze pokolenie będzie świadkiem Apokalipsy? A może nie ma, co czekać na Apokalipsę jak ona odbywa się prywatnie i codziennie u tych, którzy walczą o życie, o godność dnia codziennego, o emerytury obecne i przyszłe? 

A może warto traktować ją, jako osobistą przestrogę? Nic nie jest dane nam na wieczność, ale możemy wiele dobrego zostawić dla kolejnych pokoleń. Życie grzeszne, bezrefleksyjne, kłótnie, tworzenie teorii spiskowych, etc. to postawa niegodna, to droga do Apokalipsy. Ile jeszcze czasu dzieli nas od niej, gdy wszystko wymyka się spod kontroli, a życie zaczyna uwierać?

„O dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec”, odpowiada Jezus w Ewangelii św. Mateusza.


Autor: Halina K. HK







czwartek, 1 listopada 2018

Listopad …

Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć.
 Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.
~ Albert Camus

                      Liz Haywood-Sullivan
                                                        ~Dorina Costras







Dni przyszłości przed nami –
jak ustawione w rzędzie świece zapalone,
złote, ciepłe, pełne życia.
Za nami – dni, co przeminęły:
smutny szereg świec wygasłych;
te najbliższe jeszcze trochę dymią,
zimne świece, zniszczone, pogięte.
Nie chcę na nie patrzeć – ich widok mnie zasmuca;
i boli mnie, gdy wspomnę, jak niegdyś płonęły.
Przed siebie patrzę – na zapalone świece.
Nie chcę się odwrócić, abym nie zadrżał widząc,
jak szybko się wydłuża ciemny szereg –
i więcej, coraz więcej świec wygasłych.

~Konstandinos Kawafis, Świece











Kiedyś istniał wyraźny podział na sferę sacrum i profanum, światła i ciemności, żywych i umarłych, a cmentarz należał do świata zmarłych …
Przekraczając bramę cmentarza zawsze mam to uczucie jakbym przechodziła do innego świata i ta wszechobecna świadomość śmierci i przemijania … Wyostrzają mi się zmysły. Poszerza spektrum percepcji. Jakże wówczas moje problemy stają się mało znaczące i przemijające.

Święta listopadowe – nie, zdecydowanie nie potrzebuję specjalnego święta by odwiedzić WAS na cmentarzu. Trudno wówczas o zadumę, wyciszenie, i głęboką refleksję.

Tato, Danusiu, Babciu, Dziadku, Wujku – pozostało tak wiele niewypowiedzianych słów …, tak wiele dróg do przejścia …, tak wiele niedokończonych spraw …
Będziecie żyć w naszej pamięci i sercach dopóty, dopóki nie wypali się zapalona świeca. Każdego dnia miliony świec wciąż płonie … Bo my tu na ziemi pozostaniemy z jedynym czasem, którego jesteśmy świadomi, i którego doświadczamy- to chwila teraźniejsza. Obejmuje ona  przeszłość złożoną z naszych WSPOMNIEŃ o WAS i przyszłość złożoną z OCZEKIWAŃ…

Zawsze w moim sercu!