Z religią czy bez niej, dobrzy ludzie mogą czynić dobro a źli zło;
żeby jednak dobrzy ludzie mogli czynić zło - do tego potrzebna jest już religia.
~ Steven Weinberg, fizyk noblista
Ostatnio w Polsce obserwuję intensywne „podpieranie” się religią w życiu codziennym. Na pewno trzeba o tym bez emocji dyskutować i wytykać różne niespójności, stereotypy lub wręcz kłamstwa związane z religią.
Religia zdecydowanie dzieli ludzi. Wyznawcy jednej religii uważają się za lepszych w stosunku do wyznawców innej religii (często używają obraźliwego określenia psiawiara[1]). Tylko ich religia jest właściwa, jedyna, tylko oni dostąpią zbawienia. Pozostali będą mieli poważne problemy.
O ateistach nie wspomnę, bo ci na 100% będą smażyć się w ogniu piekielnym. Na przestrzeni dziejów w imię boga jednej z religii mordowano całe narody, zaprzedawano w niewolę miliony ludzi. Wreszcie w imię religii dokonywano zwykłych grabieży. Zwykłym ludobójstwem można określić działania katolickich konkwistadorów w Nowym Świecie. Wyżynano w pień całe narody, niszczono kwitnące cywilizacje. Argument był jeden – chrystianizacja i żądza zysku. Wielomilionowe rodzime imperia upadły nie tylko pod naporem najeźdźców, zdecydował przede wszystkim brak odporności na choroby. W ciągu 150 lat populacja kontynentu skurczyła się nawet o 90%. Ameryka Północna żywiła od 15 do 20 milionów tubylców. Do końca XIX wieku 95% tej populacji zniknęło z powierzchni ziemi.
Ten sam argument stosowano przy okazji nawracania Prusów, Jadźwingów i innych plemion zamieszkujących tereny dzisiejszych krajów nadbałtyckich.
W imię „jedynej i prawdziwej” wiary wprowadzono wyprawy krzyżowe, których efektem było morze przelanej krwi, trwała nienawiść między wyznaniami, zaprzedanie w niewolę (krucjata dziecięca) lub zwykła grabież (krucjata organizowana przez Wenecję w 1204 roku). Efektem IV Krucjaty, było ograbienie Konstantynopola i jego trwałe osłabienie[2] [3]. Zagrabione zaś dzieła można oglądać spacerując po Placu Świętego Marka[4]. Wreszcie religia doprowadziła do wymordowania całych grup ludności np. krucjata przeciw Albigensom lub palenie czarownic.
Gdy mordowano katarów wypowiedziano słynne i straszne słowa: „Mordujcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”[5]. Także i dzisiaj religia dzieli. Kaczyński, Macierewicz, Braun, ONR, kibole - uczestniczą w niedzielnej mszy świętej. Modlą się - miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Słuchają kazania, przekazują sobie znak pokoju. Co z tego wszystkiego zostaje, gdy zakończy się msza i wyjdą z kościoła? Zostają: nienawiść, szowinizm, ksenofobia, nawoływanie do strzelania do przeciwników politycznych i migrantów, do tych wszystkich „ciapatych”[6].
Z moich obserwacji wynika, że tak zwane prawdy wiary nie wytrzymują próby czasu. Także głoszący je księża też nie wytrzymują próby. Tak zwane prawdy wiary często są naciągane, fałszywie interpretowane lub najzwyczajniej kłamliwe. Jak wcześniej wspomniałam, religia dzieli na lepszych katolików i gorszych wyznawców innych wyznań (ci będą mieli pod górkę) i ateistów, ci mają przechlapane! Na koniec dwa spostrzeżenia:
1) rodzice zastępczy z Pucka uzyskali „mandat” moralny, bo chodzili do kościoła. W tej rodzinie zastępczej zginęło dwoje dzieci;
2) kraj notorycznych ateistów (Szwecja) płaci najwięcej (w przeliczeniu na obywatela) na kraj żarliwych katolików. Natomiast kraj żarliwych katolików żąda coraz więcej i ani myśli podejść realnie do problemu.
Czy więc ateiści czyniący dobro, a priori są skazani na ogień piekielny?
Mamy 2022 rok - nic się nie zmieniło. Wigilia na pewno była prawdziwie polska i katolicka; śpiewano rzewne kolędy, było sianko pod obrusem, puste nakrycie dla niespodziewanego wędrowca, Pasterka, itd. W tym samym czasie uchodźcy i migranci błąkali się i umierali przy granicy z Białorusią, a w stosunku do złapanych SG stosowała push-back. Uzbrojone w broń długą i zamaskowane grupy paramilitarne zwykłych bandytów i neofaszystów przeczesywały nadgraniczne tereny w poszukiwaniu kandydatów (migrantów i dobrych ludzi niosących pomoc), na których można zastosować przemoc. Niektórzy właściciele nadgranicznych gospodarstw nakarmili uchodźców i dali im wody, zadzwonili także do SG lub na policję.
To co się tam dzieje, rzuca światło na zachowanie Polaków w stosunku do Żydów podczas II Wojny Światowej. Widzę podobieństwo, ten sam mechanizm zachowań. Upada mit o naszej nadzwyczajnej wrażliwości na biedę, chęci niesienia pomocy potrzebującym – polscy katolicy kolejny raz skompromitowali się i jak św. Piotr zaparli się Boga i swoich prawd wiary.
Dalej jest noc[7].
~Halina K.
_____________________________________
[1] Słowo zaczerpnięte z dziewiętnastowiecznych słowniczków gwarowych z Polski północno-wschodniej
[2] Kościół Hagia Sophia został ograbiony i zbezczeszczony. Wozami wjeżdżano do wnętrza i ładowano kosztowności, a konie ślizgały się na krwi i łamały kończyny.
[3] Bizancjum nie odzyskało już swojej świetności, w 1453 Turcy osmańscy zdobyli miasto.
[4] Rumaki Lizypa zdobiące fasadę bazyliki – dzisiaj jest tam kopia – oryginał w Museo Marciano. Tetrarchowie (Dioklecjan i Maksymian, Konstancjusz Chlorus i Galeriusz) zdobiący lewy narożnik fasady – jeden z nich ma urwany kawałek nogi – oryginalny fragment jest w muzeum w Stambule. Zresztą szczątki św. Marka też zostały skradzione z Aleksandrii.
[5] Rzeź Béziers – krwawy epizod wojen albigeńskich w początkach XIII wieku w Langwedocji.
[6] Powstało nowe obraźliwe słownictwo stworzone przez polskich imigrantów na określenie mieszkańców Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Azji Południowej – „ciapki”, „ciapaci”, „beżowi”, „szmatogłowi”, „muzole”, „muslimy”.
[7] Posłużyłam się tytułem książki: „Dalej jest noc - Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, Engelking B., Frydel T., Grabowski J., Libionka D., Swałtek-Niewińska D., Panz K., Szurek J-Ch.