wtorek, 8 stycznia 2019

Tratwa meduzy ...


~Théodore Géricault
To obraz francuskiego malarza Théodore Géricault. Przedstawia autentyczne wydarzenia, które miały miejsce w roku 1816 na Morzu Śródziemnym (u wybrzeży Afryki), gdzie zatonęła francuska fregata „Meduza” z ponad 150 pasażerami na pokładzie. 
Według relacji statek podczas tonięcia został opuszczony przez oficerów na szalupach ratunkowych, a jego pasażerowie pozostawieni na pewną śmierć. 
Pasażerowie zbudowali tratwę o wymiarach dwadzieścia na siedem metrów, bez jedzenia i pitnej wody błąkali się po morzu. Zostali odnalezieni po trzynastu dniach, a na tratwie pozostało jedynie piętnastu rozbitków. 

Ukazana na obrazie scena to moment, w którym na horyzoncie pojawia się okręt „Argus”. Na twarzach postaci maluje się przerażenie, skrajne znużenie, ale też nadzieja na ocalenie. Na tratwie widzimy też ciała tych, którym nie udało się dotrwać końca strasznej podróży. 
"Tratwa Meduzy", to alegoria ludzkiego losu i nieszczęścia, surowa krytyka postawy kapitana i rządu, a nawet metafora ówczesnej Francji. To manifestacja przeciwko niesprawiedliwości. Po tragedii kapitan został surowo ukarany podczas rozprawy sądowej. Sam proces i jego wyrok był uznany przez opinię publiczną Francji za proces przeciwko emigracji (kapitan był emigrantem). Wymowa obrazu jest tragiczna, może na przekór temu patrzmy optymistycznie. 

Mamy nowy rok i rozpoczęliśmy go z nowymi nadziejami i nowymi postanowieniami. Wszyscy liczymy na lepszą przyszłość. Wierzę, że pomimo trudności, cierpień i wyrzeczeń, przyszłość będzie lepsza. Nie traćmy nadziei, gdyż nie stracili jej pasażerowie tratwy będący w tak beznadziejnej sytuacji. Wierzę, że nasza tratwa ma jakiegoś sternika, że nie dryfujemy, że mamy wyznaczony kurs. 


Autor: Halina K. HK216

6 komentarzy:

  1. • dodano: 07 stycznia 2012 19:15
    Wszyscy z nas, których dopadła trauma, mają wrażenie, że ich życie rozleciało sie na kawałki jak ta fregata Meduza. Opuścili nas Ci których bardzo kochaliśmy i nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Przerażeni przyjaciele, nie wiedząc co mają lub mogą nam powiedzieć na pocieszenie, usuwają sie w cień. Lecz los buduje dla nas tratwę. A może to nie los tylko druga osoba? Bo jeszcze mamy po co żyć, choć sami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Na początku w oczach mamy pustkę. Lecz gdy pojawi się ktoś, kto umie nam pomóc (obojętnie kto to jest: mąż, przyjaciel, dziecko, psycholog, psychiatra) pojawia sie nadzieja. Że skoro jeszcze musimy żyć to damy radę. Nie jesteśmy przecież sami. A z tymi, którzy odeszli i tak sie spotkamy. Więc nie traćmy nadziei. Słuchajmy swojego sternika. Patrzmy na życie z optymizmem i wiarą w lepsze jutro. Ja wiem, ze to jest bardzo trudne. Ale też wiem, że możliwe. SMUTKOM MÓWIMY NIE!!! RADOSNYM CHWILOM KŁANIAMY SIE NISKO!!!!
    autor: Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. • dodano: 07 stycznia 2012 20:07
      I tak trzymaj! Jutro bedzie lepiej. Ja to już wiem. A Ty sie dowiesz. Możesz mi wierzyć. Nie okłamałabym Cie. Nie w takim przypadku. Pamieć o naszych bliskich, żyje dotąd dokąd biją nasze serca. Masz rację. Zresztą jak zwykle. Wiec smutkom mówimy NIE!
      autor: Basia

      Usuń
  2. • dodano: 07 stycznia 2012 21:16
    Tak Ineczko Basia ma rację, już los dla Ciebie tratwę zbudował. A, że masz przy sobie dobrego sternika to on już wybrał właściwe miejsce i dopłynął z Tobą do brzegu.Teraz to Ty musisz przejąć stery i tak pokierować swoim życiem,aby Wam obojgu było dobrze. A z osobami, które nas opuściły spotkamy się na pewno i Ty również ze swoją Danusią, tylko musisz w to bardzo wierzyć. Idź więc Ineczko przez życie z nadzieją na lepsze jutro, z uśmiechem na twarzy, wielkim optymizmem i marzeniami.
    Pamiętaj - Marzenia się spełniają. Przeżywaj tylko radosne chwile. Tulę Cię do serca. Ula.
    autor: ulcia00

    OdpowiedzUsuń
  3. • dodano: 08 stycznia 2012 14:36
    owszem,dryfujemy, tak jak dryfowali rozbitkowie, ale iluż z nich nie przeżyło? Ocaleli tylko nieliczni.Kapitam,oficerowie,powiem eleganko, zwiali z tonącego statku, jak szczury,zostwili pasażerów na pewną zgubę.Czy nasi "władzcy", nie postępują podobnie? czy my, spoleczeństwo, tak na dobrą sprawę nie jestesmy zdani na samych siebie? Czy ci którzy dzierżą ster władzy nie uciekają przed odpowiedzialnością? czy nie zachowują się podobnie do kapitana Meduzy? Alegorycznie pobobnie?
    Inka ja wiem, ze Ty zrozumiesz o czym ja piszę, a to mi wystarcza
    autor: Marzena

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten temat, to również odpowiedź na najnowsze wydarzenia rodzinne, społeczne, polityczne ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrzę i nachodzą mnie coraz smutniejsze spostrzeżenia. Nie ma nagrody za dobro i nie ma kary za zło. Kto bardziej przebiegły, bezwzględny, chamski i z tupetem, wyrywa wszystko co się da. Po trupach do celu.
    I wiesz Danusiu, to zło ma twarz, imię i konkretne cechy istoty ludzkiej… Smutne i tragiczne!

    OdpowiedzUsuń