czwartek, 24 grudnia 2020

Taki dzień w roku …

- Więc kiedy bywa się razem?
- Nie wiem. Może wtedy, kiedy jest się samemu. I kiedy tego drugiego człowieka już nie ma,
 i kiedy wiesz, że nigdy już nie wróci do ciebie. 
Może wtedy jesteś z nim naprawdę i na zawsze. Jeśli umiesz go pamiętać.

~Marek Hłasko

~Fog Rays Blue Cross- MOTION WORSHIP
~Fog Rays Blue Cross- MOTION WORSHIP

A nadzieja znów wstąpi w nas,
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł Świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu.
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.

Daj nam wiarę, że to ma sens,
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze,
Że odeszli po to by żyć.
I tym razem będą żyć wiecznie.
[…]
Przyjdź na świat,
By wyrównać rachunki strat.
Żeby zająć wśród nas,
Puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć że są puste miejsca przy stole.

~ Szymon Mucha



Zbliża się wielkimi krokami ten dzień. Zawsze tak wyczekiwany przez nas w dzieciństwie.  

Mimo, że świąt już od kilku lat nie obchodzę  (nie zniosłabym tego pustego miejsca przy stole), nie chcę wzruszać się symbolami. To w tym roku stanę pod rozgwieżdżonym niebem i patrząc na odległe światła, pomyślę o Tobie Danusiu i o tych, których noszę w sercu- naszego Taty, Wujka, Babci, Dziadka, naszej kuzynki Eli.  Pragnę dla Was spokoju, oraz by bliscy  (gdziekolwiek są) mój najmłodszy Aniele opiekowali się Tobą. 

Ależ one dzisiaj migoczą, wręcz przygasają na moment i znów się zapalają! W blasku gwiazd,  w tym baśniowym dniu wypowiem życzenie- opiekujcie się nami! 

A ja, no cóż święto mam każdego dnia … zawsze w pokorze, rozpoznaję swoje słabości i znikome możliwości …

Zapalam WAM światełko  ogromnej tęsknoty, miłości, lojalności, i pamięci … a gwiazdy, każdej nocy niech wskażą Wam drogę do domu i naszych serc …

Zawsze w moim sercu ...


środa, 9 grudnia 2020

Polexit …

Yuval Noah Harari w książce „Sapiens. Od zwierząt do bogów” przedstawia kompleksową historię tego wszystkiego, co czyni nas ludźmi. Sekret tkwi w pojawieniu się operującego fikcją języka. Potrafimy tworzyć mity, systemy wyobrażone, w których żyjemy. Trudno nie przyznać mu racji. Mitami są systemy religijne, a ustrój polityczny kraju, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością czy koncern, to inne systemy, porządki wyobrażone. Porządek naturalny (nie mylić z tym głoszonym przez kk), to coś co istnieje niezależnie od nas i naszych mitów, wyobrażeń, przekonujących opowieści. Upuśćmy dowolny przedmiot – mamy przykład porządku naturalnego – prawo powszechnego ciążenia. 

Czy ustrój polityczny II RP był realny? Przecież struktura organizacyjna, kompetencje i określone prawem wzajemne zależności organów państwa nie istnieją fizycznie. II RP to była idea, mit, porządek wyobrażony, w którym obywatele zgodzili się funkcjonować ze wszystkimi wadami i zaletami tego porządku. Aby zrezygnować z jednego porządku i przyjąć inny, trzeba dobrowolnie lub siłą „skłonić” większość obywateli. Takie było przejście do PRL, czy przejście z Imperium Rosyjskiego do Rosji Radzieckiej. A nasze przejście z PRL do III RP? Przedstawiono wystarczająco atrakcyjny mit, porządek wyobrażony, abyśmy się na to pokojowo zgodzili. W końcu zaproponowano nam bardzo atrakcyjną opowieść, bardzo atrakcyjny porządek wyobrażony – Unię Europejską. Zgodziliśmy się porzucić, tę starą opowieść o państwie jako formie organizacji społeczeństwa mającej monopol na stanowienie i wykonywanie prawa na określonym terytorium, od tej chwili wykonywanie prawa UE ma pierwszeństwo. 

„Gang Olsena w amoku”

Dzisiaj, niczym w jakimś teatrzyku kukiełek, wyskakują dyletanci uważający się za polityków i mówią brednie. Kwestionują obowiązujący porządek, kłamią i mataczą. Nie proponują pięknego mitu, wizji, nowego porządku wyobrażonego, który porwie tłumy, przekona większość, że już wyrośliśmy z UE, wskaże drogę, którą pójdziemy. Ich przekaz jest miałki, banalny, bezbarwny, powierzchowny, szablonowy, itd. Ich wizja, to weto, a później się zobaczy. 

Egon Olsen polskiej polityki proponuje wyjście jak z filmu „Gang Olsena w amoku”. Ten wizjoner z maseczką na oczach[1] chce abyśmy, Polska i Węgry, szli razem jak ślepy i kulawy z bajki Ignacego Krasickiego. 


„Niósł ślepy kulawego, dobrze im się działo;
Ale że to ślepemu nieznośno się zdało,
Iż musiał zawżdy słuchać, co kulawy prawi,
Wziął kij w rękę: «Ten — rzecze — z szwanku nas wybawi».
Idą; a wtem kulawy krzyknie: «Umknij w lewo!»
Ślepy wprost i, choć z kijem, uderzył łbem w drzewo.
Idą dalej; kulawy przestrzega od wody;
Ślepy w bród; sakwy zmaczał, nie wyszli bez szkody.
Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,
I ślepy, i kulawy zginęli pospołu.
I ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,
I ten, co bezpieczeństwo głupiemu powierzył.” 

Dlaczego musimy się z tym godzić? Czy nie zasługujemy na kogoś lepszego? Jeśli nie zasługujemy – to marny nasz los. 

Autor: Jerzy K. 



piątek, 4 grudnia 2020

By świat rzeczy trwał w całości …

Jaki ból sprawia uświadomienie sobie nicości i błahości celu naszych oczekiwań, gdy zostają wreszcie spełnione! 
Lepiej jest czekać, spodziewając się rzeczy nieosiągalnych nawet, niż mieć wiedzę, że się posiada nikły zaledwie cień dawnych pragnień. 
~Gustaw Herling-Grudziński

~Webneel Design Inspiration
~Webneel Design Inspiration

Na polu
jestem nieobecnością
pola.
Tak zawsze
się dzieje.
Gdziekolwiek jestem,
jestem tym, czego tam nie ma. 

Gdy idę,
rozdzielam powietrze,
a powietrze zawsze
wypełnia te miejsca,
w których było moje ciało. 

Wszyscy mamy powody
by się przemieszczać.
Ja przemieszczam się
by świat rzeczy trwał w całości. 

~Mark Strand 



Przedmioty martwe są moim punktem odniesienia przypominają mi gdzie byłam i gdzie jestem? Identyfikuję się i interpretuję otaczającą rzeczywistość. Staram się żyć świadomie, uważnie, już nie zaśmiecam swojego życia tysiącem mało istotnych rzeczy. Uporządkowałam swoje życie wykluczając toksyczne związki, niczego nie oczekuję i o nic nie proszę. Nawet dokonałam rewolucji żywieniowej- mniej, naturalnie i prościej. 

Z uwagą doświadczam i czerpię przyjemnostki życia i tymi drobiazgami cieszę się. Wystarczy mi Mniej – Wolniej – Ciszej …


Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!

wtorek, 1 grudnia 2020

Koniugacja …

Czas jest wszystkim, co masz ... i pewnego dnia może się okazać, że masz go mniej, niż sądzisz.
Randy Pausch, Ostatni wykład

Megan Thompson's board Peter Coulson
~Megan Thompson's board Peter Coulson

ja minę
ty mi­niesz
on mi­nie
mi­ja­my
mi­jaj­my
woda li­ście umy­ła ol­szy­nie

nad wodą
ol­szy­na
czer­wo­na
zmar­z­ła mok­nie
mi­jam
mi­jasz
mija


a za­wsze tak sa­mot­nie

mi­ną­łeś
mi­nę­łam
już nas nie ma
a ten szum wy­żej
to wiatr
on tak bę­dzie jesz­cze wiecz­ność wiał

nad nami
nad wodą
 nad zie­mią 

~Halina Poświatowska 


Nie jesteśmy wieczni, Wszystko przemija wraz z upływającym czasem. Nie ma możliwości ucieczki przed wszechobecną i potężną ostatecznością. Tylko chwile w moim codziennym życiu pozwalają zapomnieć o upływie czasu i nieuchronnym końcu … 

Tych beztroskich chwil jest już coraz mniej w moim życiu. Nie mam pewności jutra …! 

Jednak nie mogę zamartwiać się. Muszę żyć naprawdę, a nie myślami tkwić w przeszłości i przyszłości, w tym co się wydarzy, ale czego jeszcze nie ma. Każdy dzień nabiera innego znaczenia, ale ważne jest dzisiaj! 

Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu! 


poniedziałek, 2 listopada 2020

Umarł kompromis aborcyjny, niech żyje świecka Polska!

 OKO.press

JAROSŁAW MAKOWSKI & KAZIMIERZ BEM    2 LISTOPADA 2020


"Dlaczego państwo ma chronić biskupów przed gniewem ich własnych wiernych? Jeśli w ciągu zaledwie 30 lat Kościół swoją pychą, hipokryzją i brakiem miłosierdzia stworzył sobie aż tylu wrogów, to nie jest to problem, który winno rozwiązywać świeckie państwo", piszą dla Jarosław Makowski* i Kazimierz Bem*
Wyrok pseudo-Trybunału de facto delegalizujący aborcję jest nie tylko okrucieństwem wobec kobiet na zamówienie Jarosława Kaczyńskiego i zwieńczeniem procesu przekształcania Polski po 1989 roku w państwo wyznaniowe. Ale, z czego sobie chyba nie zdawał sprawy prezes z Żoliborza, jest także wyzerowaniem debaty publicznej. Wracamy do 1989 roku i do dyskusji o prawach jednostki oraz relacji państwo-Kościół. Tym razem bez cienia Jana Pawła II i sentymentu wobec nieocenionych, jak twierdzą niektórzy, zasług Kościoła.

Nie chcemy obszernie powtarzać faktów, o których wiele razy wcześniej pisaliśmy. Ale to przypomnieć trzeba: od 1989 postsolidarnościowa elita polityczna nie była w stanie zdobyć się na cień samodzielności wobec Kościoła rzymskokatolickiego. W 1993 roku jako „prezent dla Jana Pawła II” uchwalono niezwykle restrykcyjne prawo antyaborcyjne. 

Zrobiono to wbrew woli społeczeństwa i na urągowisko nazwano „kompromisem”. 
Gdy ustawę potem złagodziło SLD, usłużny wobec kościoła Trybunał Konstytucyjny piórem prof. Andrzeja Zolla w 1996, niczym pani Julia Przyłębska w czwartek 22 października, nie tylko nowelizację wyrzucił do kosza, ale w słabym orzeczeniu wczytał „ochronę życia poczętego” awansem do nowej Konstytucji. 

Dalej już szło z górki: 20 lat później Trybunał Konstytucyjny uznał, że klauzula sumienia lekarza jest najważniejsza i może odmówić wskazania kobiecie szpitala, gdzie wykonuje się legalną aborcję. Wyrok ten wydał inny mężczyzna, prof. Andrzej Rzepliński, odznaczony papieskim orderem, co tylko niektórych (m.in. nas) skłoniło do zadania pytania, czy aby jest on w swoim orzecznictwie bezstronny. Proces ten uległ zwieńczeniu, gdy 12 dni temu obsadzony przez PiS-owskich politruków pseudo Trybunał do końca zniszczył prawa kobiet wydając wyrok delegalizujący aborcję w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. 

Po długiej agonii umarł więc niesławny „kompromis aborcyjny”. Nie był on nigdy żadnym kompromisem, ale daniną lenną katolickich polityków dla papieża Wojtyły. Ofiarą z ciał kobiet, złożoną przez mężczyzn innemu mężczyźnie, który z walki z aborcją uczynił swoją ideę fix. 

Czwartkowe orzeczenie było zapłatą PiS-u za milczące poparcie kościoła dla demontażu państwa prawa i Konstytucji przez ostatnich 5 lat. 

Nie ma powrotu do kompromisu 

Jesteśmy obaj tym pseudo-orzeczeniem głęboko oburzeni i solidaryzujemy się z pokojowymi spacerami ludzi. Ten słuszny gniew trzeba przekształcić w twórcze myślenie i strategiczne działanie na przyszłość. Cóż zatem możemy zrobić? Po pierwsze, opozycja demokratyczna musi zrozumieć, że nie ma powrotu do tzw. kompromisu. „To se ne vrati”. PiS i Kościół złamali zasady gry, brutalnie, cynicznie i w cudzych, prawniczych rękawiczkach, jak to w niedzielnym, piłatowym oświadczeniu zauważył szef polskiego episkopatu abp Stanisław Gądecki. 

Pochowajmy więc tego „kompromisowego” potworka tak, jak Kościół będzie chował ciężko upośledzone dzieci, które kobiety będą musiały rodzić, żeby – jak to powiedział Kaczyński – „ksiądz mógł je ochrzcić”. 

Opozycja musi teraz śmiało podnieść rękawicę i wyraźnie, i jasno opowiedzieć się za wolą kobiet do napisania nowego prawa. 

Przyznał to także, wbrew sobie Jarosław Kaczyński, gdy w swoim wtorkowym (27 października) orędziu do złudzenia przypominającym orędzie generała Jaruzelskiego wprowadzającego stan wojenny, wezwał do „obrony Polski i obrony Kościoła”. Prezes PiS przyznał więc, że zmasakrowana przez niego Konstytucja z 1997 roku i obsadzony marionetkami prawniczymi pseudo-Trybunał mają służyć tylko partyjnym interesom PiS i jednego Kościoła. Jeśli tak – to tym samym prezes „wyzerował debatę konstytucyjną” do czasów po 1989 roku. Opozycja musi powiedzieć „sprawdzam” i do przyszłych wyborów iść pod hasłem poważnej rewizji Konstytucji z 1997 w nowoczesnym duchu – konstytucji na miarę XXI wieku. 

Po drugie, to pseudo-orzeczenie wznowi dyskusję o stosunkach państwo-Kościół. Kościół i PiS wypowiedzieli bowiem nie tylko regulacje aborcyjne, ale i cały postsolidarnościowy porządek konstytucyjny. Od 1989 roku karmiono nas w kółko zapewnieniami, że ze względu na „walkę z komunizmem” Kościołowi należą się specjalne przywileje (finansowe, prawne, konstytucyjne) i stąd dziwaczny, i fikcyjny „przyjazny rozdział Kościoła od państwa”. Stąd zalegalizowanie religii w szkołach, opłacanych z pieniędzy podatników kapelanów w świeckich urzędach i służbach. 

PiS dorzucił do tego de facto bezkarność dla księży pedofili i kryjących ich biskupów. Symbolem tej chorej symbiozy były zdjęcia policjantów broniących przed wzburzonymi Polkami drzwi kościołów i katedr. 

Jana Pawła II już nie ma 

W czwartek 22 października „umowa” liderów Solidarności z 1989 roku o „wdzięczności” przestała obowiązywać. W całości. Trzydzieści lat później Polacy mają prawo domagać się zmiany ideologicznego reżimu. Katecheza w publicznych szkołach, przywileje pisane i niepisane, konkordat, religijne rozumienie małżeństwa, wszystko to czas poddać ponownej debacie publicznej. Wolnej, nieskrępowanej, bez niepisanych „długów wdzięczności” za niejasne zasługi dokonane w najnowszej przeszłości. Tego chcą protestujący – a wśród nich także osoby wierzące. 

Dziś musimy zadać sobie też pytanie, dlaczego państwo ma chronić księży i biskupów przed gniewem ich własnych wiernych? Czy w episkopacie pojawi się choć jeden biskup, który postawi sobie następujące pytania: 

co zrobiliśmy źle, że ci młodzi ludzie nie chcą z nami nawet rozmawiać? Dlaczego głosząc ponoć Ewangelię miłości, wzniecamy tylko gniew wśród tych głównie młodych spacerowiczów? 

Tyle, że zabarykadowani w swoich pałacach biskupi, do których chyba dopiero teraz dotarło, jak oderwane od rzeczywistości jest ich nauczanie moralne, takie pytania omijają szerokim łukiem. Ale przecież są i kolejne: dlaczego państwo ma egzekwować przepisy jednego związku wyznaniowego i narzucać je innym, niezależnie od ich religii lub jej braku? Dlaczego państwo ma regulować intymne życie kobiety, ale już to, co robią w zaciszu plebani niektórzy katoliccy księża z dziećmi ma być bezkarne? Wszystko to musi znów stać się przedmiotem otwartej debaty publicznej. 

Paradoksalnie brak Jana Pawła II i kolejne rewelacje prasowe o nieudolności (delikatnie rzecz biorąc) jego i jego otoczenia w walce z pedofilią, także w Polsce, pozwalają na dużo swobodniejszą debatę konstytucyjną dziś niż ta sprzed 30 lat. Jan Paweł II może i jest świętym dla wiernych kościoła rzymskokatolickiego, ale ta kategoria nie ma znaczenia w nowoczesnym, demokratycznym państwie. 

Więcej policjantów niż wiernych 

Po trzecie, opozycja musi postawić jako postulat zmianę Konstytucji w kierunku pełnej świeckości i laickości państwa. Obecny system runął z hukiem. Liberalna demokracja stwarza każdemu Kościołowi (nie tylko rzymskokatolickiemu) warunki do nieskrępowanego głoszenia Ewangelii. A Kościół niczego innego nie potrzebuje do swojej misji. Nie potrzebuje nad człowiekiem innej władzy niż władza nad jego duchem. Chwila, gdy Kościół domaga się nad człowiekiem władzy politycznej, ustanowienia prawem, jest chwilą jego słabości. A gdy Dobrą Nowinę chce zastąpić „dobrą ustawą” lub słusznym orzeczeniem tzw. Trybunału Konstytucyjnego to jest to jego klęska moralna i teologiczna. 

Jest coś przygnębiającego i smutnego, gdy widzimy, że katedry w Poznaniu i Łodzi miały w niedzielę więcej chroniących ich policjantów niż wiernych wewnątrz. 

Dziś największymi wrogami Kościoła nie są społeczeństwo czy nowoczesność. Największym wrogiem Kościoła jest on sam. I politycy, którzy uważają, że lepiej trzymać z proboszczem niż z Panem Bogiem. Razem z hierarchami decydującymi o losie drugiego człowieka, sprowadzając kobiety do roli inkubatorów „żyć poczętych”; którzy jak przeciwnicy pisowskich mediów dla ochrony kurii biskupich chcą wprowadzać „stan wyjątkowy”. 

Taka postawa dziwi tym bardziej, że Sobór Watykański II uznał, że Kościół i państwo winny respektować zasadę autonomii, czyli rozdziału między państwem a Kościołem. Wyegzekwowanie tej soborowej zasady od kościoła w Polsce, to naszym zdaniem jedyny element kościelnego nauczania, który powinna na siebie wziąć świecka Polska w XXI wieku. 

Kiedy w 1905 roku w Zgromadzeniu Narodowym Francji przedstawiono słynną ustawę o laickości państwa, która radykalnie oddzieliła Kościół katolicki od III Republiki, jeden z ultrakatolickich i prawicowych posłów krzyknął do projektodawcy ustawy, który był ewangelikiem: „To wasza zemsta w Noc Św. Bartłomieja!” 

Dla wielu świeckich i biskupów, podobny rozdział kościoła od państwa w Polsce zapewne będzie postrzegany jako zemsta lewaków, feministek, LGBT, kobiet i liberałów. To nieprawda. Dyskusja o laickości Polski w XXI wieku nie jest zemstą, czy nienawiścią, ale potrzebą cywilizacyjną. A jeśli w ciągu zaledwie 30 lat Kościół swoją pychą, hipokryzją i brakiem miłosierdzia stworzył sobie aż tylu wrogów, to nie jest to problem, który winno rozwiązywać świeckie państwo. To problem duszpasterski, którego nie załatwi się wysyłając policjantów do ochrony pustoszejących kościołów. 

Być może da się go rozwiązać, jeśli księża wyjdą przed kościoły i – nawet nie tyle zaczną z ludźmi rozmawiać – co ich pierwszy raz w życiu posłuchają. Nie jako penitentów, ale partnerów dialogu. 

_________________________________
*Jarosław Makowski, publicysta, filozof, teolog, radny Katowic z ramienia KO, dyrektor Muzeum Ziemi Kozielskiej. 
*Kazimierz Bem, dr prawa, teolog, pastor ewangelicko-reformowany Zjednoczonego Kościoła Chrystusa.

Płonące znicze …

Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć.
Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem. 
 ~ Albert Camus

~HK


Dni przyszłości przed nami – 
jak ustawione w rzędzie świece zapalone,
złote, ciepłe, pełne życia.

Za nami – dni, co przeminęły:
smutny szereg świec wygasłych;
te najbliższe jeszcze trochę dymią,
zimne świece, zniszczone, pogięte. 

Nie chcę na nie patrzeć – ich widok mnie zasmuca;
i boli mnie, gdy wspomnę, jak niegdyś płonęły.
Przed siebie patrzę – na zapalone świece. 

Nie chcę się odwrócić, abym nie zadrżał widząc,
jak szybko się wydłuża ciemny szereg – 
i więcej, coraz więcej świec wygasłych. 

~Konstandinos Kawafis, Świece 

Kiedyś istniał wyraźny podział na sferę sacrum i profanum, światła i ciemności, żywych i umarłych, a cmentarz należał do świata zmarłych … Przekraczając bramę cmentarza zawsze mam to uczucie jakbym przechodziła do innego świata i ta wszechobecna świadomość śmierci i przemijania… Wyostrzają mi się zmysły. Poszerza spektrum percepcji. Jakże wówczas moje problemy stają się mało znaczące i przemijające. 

Święta listopadowe – nie, zdecydowanie nie potrzebuję specjalnego święta by odwiedzić WAS na cmentarzu. Trudno wówczas o zadumę, wyciszenie, i głęboką refleksję.
Tato, Danusiu, Wujku, Dziadku, Babciu – pozostało tak wiele niewypowiedzianych słów … tak wiele dróg do przejścia … tak wiele niedokończonych spraw … 

Każdego dnia zapalam światełka pamięci i ogromnej tęsknoty [*] 

Tak bardzo się boję o Jurka, Mamę, Justysię, Magdę, Julkę (z rodziny pozostali mi tylko ONI). Otulcie nas bezpiecznym ramieniem.


niedziela, 1 listopada 2020

Inter Mundos …

Tato,
Danusiu,
Babciu,
Dziadku,
Wujku


~pxhere.com
~pxhere.com [1]

Tak dłu­ga two­ja nie­obec­ność
Na jed­nej stru­nie gra­ny te­mat
Usy­pia wy­my­ślo­na wiecz­ność 
I za­po­mi­nam, że cię nie ma

Tak dłu­go trwa
Bled­ną­ca two­ja nie­obec­ność

Tak dłu­ga two­ja nie­obec­ność
Gład­ka ka­mie­niem z dna po­to­ku
A mnie, ko­cha­na, wciąż nie­spiesz­no
Pa­mię­ci pod­dać się wy­ro­kom

Tak dłu­go trwa
Gi­nie ślad

Tak dłu­ga two­ja nie­obec­ność
Dia­lo­gu z ci­szą nie za­czy­na
I jest mil­cze­nie całą resz­tą
I boję się, że za­po­mi­nam

Tak dłu­go trwa
Gi­nie ślad
Bled­nie ślad
Sty­gnie ślad...

~Jonasz Kofta



Wspominamy każdego dnia...
Byliście, jesteście i będziecie dla nas ważni. Nie ma Was fizycznie z nami, ale Wasze wartości są w nas. Tęsknimy i będziecie żyć w naszej pamięci i sercach dopóty, dopóki nie wypali się zapalona świeca. Każdego dnia miliony świec wciąż płonie … Bo my tu na ziemi pozostaniemy z jedynym czasem, którego jesteśmy świadomi, i którego doświadczamy- to chwila teraźniejsza. Obejmuje ona przeszłość złożoną z naszych WSPOMNIEŃ o WAS i przyszłość złożoną z OCZEKIWAŃ… 

Dziś tęsknimy tak samo mocno!

Mama & Halina & Jurek

______________________________________

[1] Własna interpretacja zdjęcia z pxhere.com pobranego za zgodą.

Przepis na człowieka …

Każdego dnia śledzimy informacje o rekordowych liczbach nowych zakażeń i śmierci z powodu koronawirusa i różnych powikłań z nim związanych. Przykre, że na dalszy plan „zeszły” te „zwykłe” śmierci, jakby były mniej ważne, a żal po tych ludziach mniejszy. 

Zastanawiamy się nad ostatecznym przeznaczeniem świata, ludzkości i człowieka - jego śmiercią - tym nieodwracalnym ustaniem oznak życia, załamaniem wewnętrznej organizacji organizmu, zachwianiem równowagi funkcjonalnej, postępującym nieuporządkowaniem układu i rozproszeniem energii. Możemy nawet zgłębiać specjalną naukę z tym związaną – tanatologię lub zajmować się specjalnym działem filozofii – eschatologią. Słaba to pociecha. 

Prawie 99% masy ciała człowieka stanowi tylko sześć pierwiastków: tlen, węgiel, wodór, azot, wapń i fosfor. Kolejnych sześć: potas, siarka, sód, chlor i magnez, to tylko 0.85% masy. Wszystkie wymienione pierwiastki uznawane są za niezbędne do życia. Z pozostałych 14 pierwiastków występujących w śladowych ilościach, około 12 również uznawanych jest za konieczne do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Z 94 naturalnie występujących pierwiastków chemicznych, 61 znajdziemy w ciele ludzkim - niektóre z nich są toksyczne i groźne (w odpowiednich stężeniach) dla życia człowieka.[1]

Oto przepis na człowieka (proporcje masowe): 

· tlen – 65%; 
· węgiel – 18.5%; 
· wodór – 9.5%; 
· azot – 3.2%; 
· wapń – 1.5%; 
· fosfor – 1%; 
· potas – 0.4%; 
· siarka – 0.3%; 
· sód – 0.2%; 
· chlor – 0.2%; 
· magnez – 0.1% 
· bor, chrom, kobalt, miedź, fluor, jod, żelazo, mangan, molibden, selen, krzem, cyna, wanad i cynk – mniej niż 1%. 

„Tak i mnie kiedyś, niedługo, jakieś Palce rozbiorą na składniki pierwsze i wszystko, z czego się składam, wróci na swoje miejsce. Ostateczny recycling.”[2]

A oto inny człowiek, pomierzony i skomponowany w 10 modułach przez rzymskiego architekta Witruwiusza i w takich proporcjach naszkicowany przez Leonardo da Vinci[3]. Rysunkowi towarzyszy tekst sporządzony tzw. pismem lustrzanym. 

Wpisanie w kwadrat i okrąg dało człowiekowi nowy aspekt (Leonardo da Vinci pewnie o tym nie myślał, chodziło mu o doskonałe proporcje ciała) – stał się buddyjską mandalą, harmonijnym połączeniem koła i kwadratu. Koło to niebo, transcendencja, zewnętrzność i nieskończoność, to kosmos, w którego centrum znajduje się istota boska. Kwadrat to sfera wewnętrzności, wszystko co jest związane z 

człowiekiem i ziemią. Obie figury łączy punkt centralny, który jest zarówno początkiem, jak i końcem całego układu. 

Człowiek w centrum kosmosu, tego ogromnego i stale rozszerzającego się Wszechświata (jakaż przerażająca jest samotność Boga w tym bezkresie), który liczy 13,7 mld lat i którego obserwowalna średnica to około 92 miliardy lat świetlnych? Zestawmy to z wiekiem Ziemi – 4,54 mld lat (promień równikowy tej kulki - 6378,14 km) i z wiekiem człowieka. 1,9 miliona lat temu Homo habilis (człowiek zręczny) dał początek gatunkowi Homo erectus (człowiek wyprostowany), z którego mniej więcej 190 tys. lat temu wyewoluowali obecni ludzie. Chyba, że dajemy wiarę jednemu biskupowi. James Ussher, anglikański biskup z XVI-XVII wieku uważał na podstawie obliczeń, że Ziemia została stworzona wieczorem 22 października 4004 roku p.n.e. Wygnanie Adama i Ewy z raju miało nastąpić już 10 listopada tego samego roku. 

Człowiek na swojej małej peryferyjnej i bezwzględnie niszczonej przez niego planecie? Człowiek kochany przez Boga, który pozwolił aby tylko w XX wieku ludzie unicestwili pośrednio lub bezpośrednio około 100 mln swoich współbraci? 

Po co tworzyć tak ogromny wszechświat z malutką planetą zasiedloną rodzajem ludzkim? To jest miara wielkości człowieka? 

Który przepis na człowieka jest bliższy prawdy? Czy czeka nas tunel i jasne światło na końcu? Czy też udowodniona przez naukę samotna, uporczywa walka mózgu, aby w trakcie umierania znaleźć jakieś rozwiązanie, aby nie dać się tej entropii organizmu. Wiemy, że nadnaturalna aktywność mózgu kończy się rozproszeniem energii i parowaniem pierwiastków lotnych. W jakimś sensie idziemy do nieba – przecież wodór powstał u zarania Wszechświata, a większość pierwiastków w jądrach gwiazd. 

Autor: Jerzy K. 

_____________________________________

[1] https://en.wikipedia.org/wiki/Composition_of_the_human_body 
[2] Olga Tokarczuk, „Opowiadania bizarne” 
[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Cz%C5%82owiek_witruwia%C5%84ski

niedziela, 25 października 2020

Bajka ...

 Wszyscy zachodzą w głowę co podkusiło samozwańczego "zbawcę narodu" do takiej "wrzutki" antyaborcyjnej. Nawet pisowskie służalcze dusze, oportuniści, laurkopisarze, potakiwacze, serwiliści, podlizywacze, sługusy, wazeliniarze, lizusy, fagasy, jednym słowem pisowskie przydupasy, są w kropce.

Moim zdaniem sprawa jest bardzo prosta.


Jest pewna afrykańska bajka o żabie i skorpionie[1].

Nad brzegiem rzeki spotkali się żaba i skorpion. Oboje chcieli przedostać się na drugą stronę. Dla żaby sprawa była oczywista, gorzej ze skorpionem, który długo ją namawiał aby wzięła go na swój grzbiet. Jednak żaba twierdziła, że nie może mu pomóc, obawia się, że ten ją ukłuje swoim śmiercionośnym żądłem podczas przeprawy. W końcu skorpion przekonał żabę, powiedział, że ukąszenie żaby kiedy płynęliby przez głęboką rzekę byłoby z jego strony bardzo głupie. Przecież wtedy on sam zginąłby w rwącym nurcie. Ten argument przekonał żabę. Pozwoliła skorpionowi wejść na swój grzbiet i wskoczyła do wody. Gdy byli na środku rzeki skorpion wykonał gwałtowny ruch odwłokiem i śmiertelnie ukąsił żabę. Gdy zaczęli tonąć, żaba z wyrzutem zapytała dlaczego skorpion to zrobił. Skorpion odrzekł krótko, że nic nie mógł na to poradzić taka już jest jego natura i musiał to zrobić.

Ów „zbawca narodu” jest skorpionem (i nie mówię o znaku Zodiaku). Każdy chce wierzyć, że Ci z którymi mamy do czynienia mogą się zmienić, że w czasie przeprawy przez rzekę lub podczas pandemii pokażą swoją lepszą naturę. Okazuje się, że zmiana taka jest bardzo trudna i w większości przypadków kończy się porażką. Mając do czynienia ze skorpionem, nie obrażaj się i nie narzekaj, jeśli nagle Cię zawiedzie i wbije nóż w plecy. Taka jest jego natura. Trzymaj się od niego z daleka. Nie wpuszczaj go do swojego życia. Takiego skorpiona trzeba odizolować i osądzić za jego zło, które wyrządził innym.

Autor: Jerzy K.

[1] Ta sama bajka opowiada o skorpionie i żółwiu. Pewien poseł Jakubiak zna tę samą bajkę o skorpionie i ośle. Napomknął o niej w radiu RFM.

niedziela, 4 października 2020

Dzikie gęsi ...

Klucz gęsi to bardzo piękne i głośne widowisko: To znak, że nastała jesień ...

~Dariusz Gumowski
~Dariusz Gumowski

Nie musisz być dobra.
Nie musisz iść na kolanach
sto mil przez pustynię, pokutując.
Wystarczy jeżeli pozwolisz zwierzątku twego ciała
kochać, co pokochało.
Mów mi o twojej rozpaczy, ja opowiem moją.
A tymczasem dalej trwa świat.
Dalej słońce i przezroczyste kamyki deszczu
suną przez krajobrazy,
nad łąki i głębokie drzewa,
nad góry i rzeki.
Znów dzikie gęsi, wysoko w czystym błękicie,
lecą z powrotem do domu.
Kimkolwiek jesteś, choćbyś była bardzo samotna,
świat ofiarowuje się twojej wyobraźni,
woła do ciebie jak dzikie gęsi, cierpko, pobudzająco,
coraz to oznajmiając, gdzie jest twoje miejsce
w rodzinie ziemskich rzeczy.

~ Mary Oliver[1]  Przełożył: ~ Czesław Miłosz

 

Każdy z nas jest jak dzika gęś lecąca na południe, do ciepłych miejsc...

Przez życie musimy lecieć na własnych skrzydłach. Podziękować za pomoc, ale nie możemy liczyć, że inni wiecznie będą za nas rozwiązywać problemy.

Zresztą nie wyobrażam sobie bycia bezużyteczną, żyjącą z wyciągniętą ręką, by inni kierowali moim życiem. Jednak smutno mi, bo nie mam z kim dzielić się swoimi troskami. Zatraciłam zdolność rozwijania skrzydeł, uważając, że już nic mi się od życia nie należy.

Piękny wiersz Mary Oliver.

Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!

______________________________
[1] Mary Oliver – amerykańska poetka i eseistka. W 1992 zdobyła National Book Award, a w 1984 roku zdobyła nagrodę Pulitzera za jej najbardziej znaną kolekcję wierszy American Primitive.

piątek, 2 października 2020

Zawsze i wszędzie, nawet we śnie...

To, że wyzbyłem się tych nieszczęsnych myśli, wskazywałoby na to, że nie jest ze mną tak źle,
że nie jest ze mną najgorzej. A ta mgła ta mgła? 
~Edward Stachura, Siekierezada

~ Nancy Smith
~ Nancy Smith
Popatrz na mgłę, ileż cudów ukrywa mgła!
Chcesz do nich dojść, lecz niewiele masz szans,
mgła cię pochłonie, ale wiedz - kiedy przegrasz z nią,
zęby zaciśnij i idź jeszcze raz!
Zawsze i wszędzie, nawet we śnie,
pamiętaj, że wygrać potrafisz,
byle we mgle wiary nie stracić,
byle we mgle odnaleźć się!
Przez tysiąclecia mgła pomagała nam,
w jej mleczną toń nie śmiał wejść żaden wróg,
dzięki ci, mgło, ale czas dziś już nie ten sam:
tajgę nam daj, daj nam klucz do jej wrót.
Zawsze i wszędzie, nawet we śnie...
Kłęby oparów mącą myśli i wzrok,
oślizgły knebel wpychają do ust,
skarby w zasięgu rąk, ale spowite mgłą -
milcząca mgła strzeże tajgi jak stróż.
Zawsze i wszędzie, nawet we śnie...
Więc wszystko na nic, wszystko zostać ma tak jak jest?
Mgła będzie górą i radę nam da?
Nigdy bo wiem, że od ciepła człowieczych serc
topnieje mgła, i coś więcej niż mgła...
Zawsze i wszędzie, nawet we śnie...

~ Władimir Wysocki
tłumaczenie: ~ Michał B. Jagiełło


Niespiesznie doświadczam cudownych oznak jesieni, smakuję życie wszystkimi zmysłami. Tańczących barw, efektów ciężkiej pracy pająków, porannej mgły otulającej świat. 

Jestem wypełniona ogromną dawką szczerych emocji, bo chłonę cała sobą uroki pięknej jesiennej przyrody. Nie skarżę się na mgłę- mogę bezpiecznie się w niej skryć, otulić woalem szarej powłoki. Nawet filiżanka kawy pita o poranku w ogródku smakuje wybornie, odświętnie, inaczej… Jestem szczęśliwa… 

Jednak są rzeczy, które nie dają spokoju, a pojawiająca się zmarszczka między brwiami zdradza moją frustrację, a może to spustoszenie po bezsennych nocach, zmęczenia emocjonalnego, przelanych łez …?! 
Może pojawiające się uczucie niepokoju jest tak irracjonalne, że powinnam wyłączyć rozum i nie zastanawiać się nad życiowymi wyborami; dać ponieść się przypadkowi? „… od ciepła człowieczych serc topnieje mgła, i coś więcej niż mgła...” 

Nic to, przeganiam złe skojarzenia, myśli … cieszę się promieniami jesiennego słońca. Niech już tak zostanie, niech nic się nie zmienia! 


Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!

czwartek, 1 października 2020

Daleko …

Umieramy w liczbie pojedynczej, zawsze sami.
~Mirosław Welz
 
~ Lydia Velasco
 ~ Lydia Velasco



Biegła szybciej niż łzy
biegła przed siebie
nie było przed nią żadnej granicy
nikt jej nie ścigał
nikt nie szedł z nią w zawody
świetlista przestrzeń czekała
by wziąć ją w objęcia

~ Julia Hartwig





To oczywiste, że kiedyś przyjdzie ten graniczny, ostatni dzień. Dzień, po którym nie będzie już następnego- skończy się nasz czas! Tylko tak sobie myślę, że Ci których to dotyczy nie bardzo zdają sobie z tego sprawę. Może się mylę?

Jednocześnie wiersz Julii Hartwig odbieram bardzo osobiście, bo byłam przy Tobie Danusiu podczas całej choroby i w końcu w ostatniej podróży …, ale ta podróż mimo wszystko była samotna, bo nikt z nas nie był w stanie z Tobą doświadczyć ostateczności. 

Po wielokroć czytam, a właściwie już recytuję wiersz Julii Hartwig. Łzy płyną mi wartkim strumieniem, za każdym razem. Chciałoby się wierzyć, że po drugiej stronie coś jest i nasi bliscy są tam bezpieczni. Jednak zostałam już odarta ze złudzeń- po nas nie ma nic! Pozostaje tylko pamięć żywych, ale to też nie jest takie pewne!


Every step of the way … Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!


piątek, 18 września 2020

Gra na wielu bębenkach – recenzja dla Świata Książki…


Sięgnąłem po książkę autorki opromienionej Noblem za 2018 rok.

Każde opowiadanie to rzeczywiście gra na innym bębenku, to przejście z sauny do lodowatego jeziora i na powrót do sauny. Każde opowiadanie to mała perełka lub kamień półszlachetny. Mało tego, wewnątrz jednego bębenka odzywa się inny bębenek, np. w "Otwórz oczy, już nie żyjesz", "pochłaniająca" kryminały czytelniczka morduje w książce, którą właśnie czyta. Swoją drogą - wspaniały tytuł opowiadania. Takich "smaczków" słownych jest znacznie więcej; "... ciężkie grudniowe chmury przygotowywały się do zimowej komunii - zesłania na ziemię milionów białych płatków śniegu, każdy dla jednego istnienia.".

Każde opowiadanie to osobny, wielowarstwowy świat; mroczny (Glicynia), dowcipny (Profesor Andrews w Warszawie), fantastyczny, niepokojący i mitologiczny (Wyspa), schizofreniczny (Podmiot), ponury stan wypalonego małżeństwa (Skoczek), okrutny (Najbrzydsza kobieta świata), ponury stan stanu wojennego (Che Guevara), itd.

Śmiałem się od początku do końca czytając opowiadanie, jak profesor Andrews pojawia się w Warszawie na dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego. Prawdziwy Jaś Fasola rzucony w rzeczywistość, której nie jest w stanie zrozumieć, bo przecież nie wie co to stan wojenny.Pierwszy raz widzi takie ponure twarze na ulicy, doświadcza tego ponurego czasu. Ta sprzedawczyni odważnikiem ogłuszająca karpie, i to spotkanie oko w oko profesora z karpiem pływającym w wannie - majstersztyk. Tylko u nas karpie przed świętami pływają w wannie.

Opowiadanie "Zdobycie Jerozolimy. Raten 1675" obnaża naszą ludzką naturę - dla większości z nas wielkie idee, poświęcenie dla wielkiej sprawy znaczą znacznie mniej, niż codzienne jedzenie, a właściwie żarcie. "Zawsze kiedy z nimi rozmawiał, w końcu wszystko sprowadzało się do jedzenia: mąka, kapusta, ziemniaki, mięso (wtedy oczy im rozbłyskały jak psom)".

"Rewolucja zmieniłaby się szybko w konsumpcję, bunt w pochłanianie, cisza po walce niosłaby odgłosy pierdzenia i postękiwania w krzakach. Zawsze tak bywa.". Piękna diagnoza każdej rewolucji, w tym naszej, solidarnościowej.

"Tancerka" obrazuje inny konflikt - ojciec nie chce by córka została tancerką baletową, odmawia jej talentu (częściowo ma rację). Ona, mimo swego wieku (64 lata), nie jest w stanie wyzwolić się z tego obciążenia. Wreszcie udowadnia ojcu, że występuje przy pełnej widowni. Wiejską świetlicę zamienia w salę baletową, widownię stanowią twarze w  wielu rzędach namalowane na ścianach, rzeczywistą widownią jest kilka osób ze wsi i pobliskiego miasteczka. Ukoronowaniem jej występu jest domalowana po jego śmierci twarz ojca. Wreszcie wyzwoliła się - jest wolna od obciążeń.

Dość już pisania o czym są poszczególne opowiadania - zachęcam do czytania, a na pewno odezwie się do nas, "nadający na tej samej fali" jakiś bębenek - warto.

Autor: Jerzy K.

niedziela, 13 września 2020

Rozterki …

Keplers supernova. Mgławica pozostała po „Gwieździe Keplera”
Keplers supernova. Mgławica pozostała po „Gwieździe Keplera”
„Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: ”Niechaj się stanie światłość!” I stała się światłość.”[1]
Wielu z nas zna te słowa, a chrześcijanie i wyznawcy judaizmu uważają je za objawione i nie podlegające dyskusji. Ja czuję niedosyt, gdzie tu dramatyzm, gdzie wielkość zdarzenia? Samotny, transcendentny[2] Bóg unosi się nad małą planetą w ogromnym wszechświecie. 

„… wyższe, proste światło wypełniało całą realność …”[3] Gdy Bóg, nazywany w kabale luriańskiej Nieskończony, zdecydował się na stworzenie świata i wszystkiego co w nim jest, musiał uczynić, wydzielić miejsce. „… skrócił Nieskończony siebie w kropce centralnej Swojej, … skróciło się światło i oddaliło się … z Nieskończoności przyciągnął się promień światła wewnątrz przestrzeni ... i po promieniu przyciągnęło się i opuściło się światło Nieskończoności w dół … i w tej przestrzeni urodził, stworzył, uczynił wszystkie te światy.” 

Piękne, nieprawdaż? Oto immanencja[4] Boga w pełnej chwale, oto opis godny stworzenia wszystkiego. Tam prosty zapis czynności, tutaj pełen poezji opis. 

Chwilę później przychodzi zwątpienie. Komu Bóg chciał okazać swą chwałę, kto był jej świadkiem? Może to tylko mniej lub bardziej udane figury stylistyczne, retoryczne, semantyczne. Bo my ludzie tak bardzo pragniemy zrozumieć i tak bardzo skazani jesteśmy na porażkę. 

„Na początku Bóg stworzył świat z przełamanej litery. Z pękniętego słowa ciało wyciekło jak krew. Ciało jest więc niedoskonałym słowem. Bóg jest doskonały, jest słowem i nie ma ciała, przeto stworzył Adama, dając mu ciało i słowo, by jako doskonały i nieskończony przeglądać się w niedoskonałości i skończoności Adama.”[5]
Autor: Halina K.

-----------------------------------------------------------

[1] Biblia Tysiąclecia, Rdz 1,01 - 1,03 
[2] Transcendencja – istnienie poza. Bóg jest odrębny wobec stworzonego świata. 
[4] Przeciwieństwo transcendencji, nieodłączne zawieranie się czegoś w czymś. 
[5] Olga Tokarczuk, „Podróż ludzi Księgi”