niedziela, 12 sierpnia 2018

Sami wśród gwiazd …


Minęło w życiu wiele nocy i dni, mam zmęczone oczy i coraz mniej sił.
I czasem myślę, że Bóg odszedł gdzieś w dal, zapomniał tego co obiecał nam.
Bo jesteśmy sami wśród gwiazd, małych gwiazd, wielkich gwiazd które lśnią co noc.
Bo jesteśmy sami...
~ Katarzyna Groniec
HK 2014, Sami wśród gwiazd
~HK, Sami wśród gwiazd



Ja bym cię kochał, Nocy! bez twych gwiazd miliona,
Bo ich światło to mowa stokroć powtórzona!
A próżni, mroku szuka moja dusza smutna!
Lecz, niestety, ciemności nawet są jak płótna, 
Gdzie tysiączne postacie odtwarza me oko 
Osób znikłych, lecz tkwiących w pamięci głęboko.

~Charles Baudelaire




I dziś znów pat­rzę w roz­gwieżdżone niebo, tam nieus­tannie szu­kam Ciebie Siostrzyczko. Gdy jest mi źle, gdy brakuje mi sił, pat­rzę w niebo, ono da­je mi otuchę i przywraca nadzieję.
Dostrzegam piękno Księżyca, tajemniczość odbitego światła, i te mrugające gwiazdy rozświetlające drogę przez ciemność … Ach! Czy w tej przestrzeni kosmicznej jesteś Danusiu? Chcę wierzyć, że tak … Moje myśli, lęki, niepokoje, smutek, podążają za ruchem Księżyca …, już jest lepiej; uśmiechnęłam się. Pogrążona w refleksji, spokojna; zasypiam. Kolejny raz rozgwieżdżone niebo i wspomnienia przyniosły mi ukojenie …

Zawsze w moim sercu!

czwartek, 2 sierpnia 2018

Upadek IKARA ...


Pieter Bruegel (Starszy), Upadek Ikara
~ Pieter Bruegel (Starszy), Upadek Ikara
Pieter Bruegel (Starszy) około 1558 roku stworzył słynny obraz „Upadek Ikara”. Na pierwszym planie widzimy orzącego chłopa, który batem popędza konia zaprzęgniętego do drewnianego pługa. Chłop i koń muszą być zmęczeni, gdyż dzień dobiega końca - zachodzi Słońce. 
Na drugim planie (nad brzegiem morza) widzimy pasterza pasącego owce. Obok niego siedzi pies. Niedaleko od pasterza i jego trzody wędkarz składa swoje wędki - zakończył połów, idzie wieczór. W pobliżu brzegu przepływa statek żaglowy, na którym rozmawiają dwaj kupcy. Na spokojnym morzu, w oddali, widzimy jeszcze kilka innych z rozwiniętymi żaglami. Na przeciwległym brzegu znajduje się miasto. 
Spokojne morze, zachodzące słońce, skalisty brzeg, pracujący ludzie.Gdzie tu miejsce na tragedię Ikara? Przecież najbardziej rzucającym się w oczy fragmentem obrazu (pierwszym planem) powinien być Ikar i jego upadek. W rzeczywistości jednak tak nie jest. W prawym, dolnym rogu, tuż obok statku, dostrzegamy czyjąś nogę i kilka piór w powietrzu - to jest właśnie Ikar. 
Tak skończył śmiałek, który wzbił się w przestworza zbyt wysoko i słońce stopiło wosk, którym były sklejone pióra. 
Jego śmierć okazuje się zaledwie epizodem w świecie innych ludzi. 
Pewnie wielu z nas przeżyło tragedię w rodzinie - zmarli rodzice, rodzeństwo. Chcielibyśmy, aby ta tragedia zmusiła innych do zatrzymania się w biegu codziennych czynności, aby Słońce choć na chwilę wstrzymało swój bieg. Przecież umarł ktoś dla nas ważny, kochany, niezastąpiony. Aby ta tragedia, która nas dotyka nie była tylko naszym udziałem. Czy obojętność na toczące się tuż obok ludzkie dramaty istniała zawsze? Taka sama za czasów mitycznych (gdy Ikar i Dedal uciekali z Krety), czasów Bruegla (gdy tak przewrotnie namalował swój obraz), czy naszych? 
Autor: Halina K. HK 




środa, 1 sierpnia 2018

Modlitwa bez słów …


Człowiek podczas modlitwy wznosi się ponad swoją grzeszność,
słabość. Kiedy się modli - przerasta samego siebie.
~ ks. Jan Twardowski

     
    Hanna Styczyńska, Co się komu śni
                               ~Hanna Styczyńska
                                    Jeżeli nie umiesz modlić się słowami,
Nie rozdzieraj szat,
Ani głowy nie posypuj popiołem,
Ale módl się tak jak umiesz,
Bez słów,
Jak drzewa,
Jak trawy,
Jak morza,
Które również zmawiają modlitwę
Bez słów.
Słowa są nieporadne,
Zawodne,
Nieokreślone
I nieokreślające.
Są rozczarowaniem.
Bolesną omylnością.
Myślałeś, że słowem
Wyplenisz zło,
Myślałeś, że słowem
Wywołasz źródło ze skały,
Myślałeś, że słowem
Odmienisz człowieka.
Nie wypleniłeś,
Nie wywołałeś,
Nie odmieniłeś.
Módl się zatem bez słów,
Jak drzewo,
Jak trawa,
Jak morze...

~ Roman Brandstaetter

No cóż, czytam sobie po wielekroć wiersze Romana Brandstaettera, i robią na mnie coraz większe wrażenie. Odkładam, by ponownie chwycić za tomik z Jego wierszami. Pod skórą czuję prawdziwość i szlachetność tych słów. Odnoszę wrażenie, jakby słyszało się własne myśli, które często strach wypowiedzieć na głos. Można się zgadzać lub nie, ale nie można przejść obojętnie obok Jego twórczości.

Wszystko jest mi bliskie, co prowadzi do głębokiego spokoju umysłu i serca, ale tu trzeba wyjść poza racjonalne myślenie. Tak więc skupiam się na dobrych myślach, słowach i czynach … każdego dnia … i pomodlę się jak drzewo, jak trawa, jak morze …


Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!


piątek, 27 lipca 2018

Eksperyment Milgrama …

Wczoraj ta władza kolejny raz brutalnie potraktowała protestujących. Różnica polega na tym, że użyto gazu łzawiącego. Czy następnym razem zostaną użyte gumowe kule, a następnym razem ...?

Stanley Milgram – amerykański psycholog społeczny na Uniwersytecie Yale na początku lat sześćdziesiątych przeprowadził eksperyment posłuszeństwa wobec władzy.
Osobie badanej przypadała rola „nauczyciela”, a pomocnikowi eksperymentatora - rola „ucznia”. Zadanie nauczyciela polegało na czytaniu uczniowi listy par słów (np. „miły-dzień”, „niebieska-skrzynka”, etc.), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał. Jeśli uczeń popełnił błąd - otrzymywał karę - wstrząs elektryczny poprzez elektrodę przypiętą do przegubu dłoni . 

Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 woltów, każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V, ostatnią śmiertelną dawką miało być 450 V. 
W tak opisanym eksperymencie najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał „Pozwólcie mi stąd wyjść!” (300 V). 

Stanley Milgram zadał sobie pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec zbrodniczych rozkazów, które doprowadziły zwyczajnych wydawałoby się ludzi do ludobójstwa, np. w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Przypuszczał, że Niemcy jako naród muszą być szczególnie skłonni do podporządkowania się przełożonym. W celu sprawdzenia tej hipotezy wymyślił skrótowo opisany powyżej eksperyment. Problem posłuszeństwa wobec władzy - "Ja tylko wykonywałem rozkazy przełożonych" - był szeroko dyskutowany, gdyż w tym samym czasie odbywał się w Izraelu proces Adolfa Eichmanna - głównego koordynatora i wykonawcy planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Pierwotnie Milgram chciał przeprowadzić sondaż na grupie amerykańskiej, a następnie pojechać do Niemiec, aby wyłowić różnice w zachowaniach przedstawicieli różnych narodowości. Jednak po badaniach w USA stwierdził, że znalazł tu w Ameryce tyle posłuszeństwa, że wcale już nie ma powodu jechać do Niemiec. Wyniki eksperymentu na próbie amerykańskiej były bardzo zaskakujące i nieoczekiwane, także dla samego Milgrama. 

Odnoszę wrażenie, że eksperyment Milgrama trwa w Polsce. Dlaczego pisowcy w Sejmie i w terenie, lekarze, prawnicy, sędziowie, prokuratorzy, policjanci, ludzie z tytułami uczelni i zawodówek, prawnik z tytułem doktora, te pisowskie zastępy, te wszystkie jednostki wprowadziły się w stan nieautonomiczny? 

W tym stanie jednostka - włączając się w system hierarchii władzy - przestaje postrzegać siebie jako element realizujący swoje własne, zgodne z prawem cele, a zaczyna być pośrednikiem w spełnianiu poleceń jednostki stojącej wyżej. 

W stanie nieautonomicznym realizują cele innego, narażają się w przyszłości na prawne konsekwencje i negatywną ocenę większości społeczeństwa. Z eksperymentu Milgrama wynika, że badani dokonali wolnego wyboru, ich „wewnętrzna” kontrola na poziomie jednostki (sumienie, super-ego lub inny mechanizm „poskramiający” impulsy), została zniesiona w interesie spójności pisowskiego systemu. 

Widzimy, że system się „domknął” – Sejm, Senat, prezydent, rząd, policja, władza sądownicza, prokuratura, własne wojsko (całkiem jak SA) działają w systemie nieautonomicznym. 

Partyjne media uprawiają politykę kłamstwa na masową skalę (znowu przychodzą na myśl działania Hitlera i Goebbelsa przed dojściem nazistów do władzy). Część społeczeństwa została kupiona 500+ i innymi „plusami”, reszta jest bierna i ma to gdzieś. Nasuwa się pytanie – kim jest ten „nauczyciel”, „astronom” patrzący w gwiazdy, którego wolę (całkiem jak u Hitlera) realizują te nieautonomiczne jednostki? Pytanie wydaje się retoryczne, chociaż ostatnie wydarzenia pokazują, że wola wodza jest słaba – w ostatnim czasie musiał ustąpić trzy razy jakiejś „grupie trzymającej władzę”.

Jan Vermeer, Astronom
~Jan Vermeer, Astronom
Niech ilustracją tych rozważań będzie słynny obraz Jana Vermeera „Astronom” – jedno z 4700 dzieł kolekcji Hitlera, zgromadzonych pod koniec II wojny światowej i znalezionych w kopalni soli w Altaussee. 

Przypuszcza się jednak, że astronom z płótna Vermeera zajmuje się astrologią. Nie patrzy w okno, jak inni astronomowie, ale stawia horoskop. Dlatego obraz nosi także drugi tytuł - Astrolog. 

Jaki horoskop stawiany jest Polsce? Czy zamiast astronawigacyjnego globusu Jodocusa Hondiusa widzimy globus Polski (z „Ucha Prezesa”), po który sięga demoniczny starzec owładnięty swoimi obsesjami?

Autor: Halina K. HK


niedziela, 15 lipca 2018

Przywróćmy słowom ich prawdziwe znaczenie...


Konfucjusz
~Konfucjusz
Codziennie różne gadające głowy z telewizora atakują słowami - nieważne, czy mają coś naprawdę odkrywczego do powiedzenia.

Strumień świadomości, narracja wyłącznie subiektywnymi odczuciami trwa. Biskup „pochyla się” nad niezmiernie ważnym dla niego i całkowicie go niedotyczącym problemem moralnym i „chłosta słownie” inaczej myślących (wszak ma monopol na moralność, przecież to zawodowy moralizator mający bezpośredni kontakt z Bogiem). Na innym kanale „zbawca narodu” uczestniczy w „zgromadzeniu religijnym” i zieje nienawiścią do bliźnich „drugiego sortu” i odmawia im człowieczeństwa, a przecież kocha bliźniego swego jak siebie samego.

„Prawdziwi” Polacy, patrioci, katolicy; różni politycy, ekonomiści, biskupi; celowo lub przez niezrozumienie; zmieniają znaczenie słów, przeinaczają fakty, deformują moją czasoprzestrzeń. Stadionowi bandyci i zadymiarze z 11.11, to prawdziwi patrioci walczący o wolność dla zniewolonej Polski. Naród to ci, którzy demonstrują na Krakowskim Przedmieściu, a społeczeństwo, to ci, którzy głosowali na PO. 

Niektórzy politycy „przelewający krew za PIS”, to jak powstańcy z Powstania Warszawskiego. „Załamujący ręce” nad zmarginalizowaną Polską w związku z otwarciem rurociągu Nord Stream, to ci sami, którzy kilka lat wcześniej „bronili” niepodległości w związku z planami budowy drugiej rury rurociągu jamalskiego. Wtedy to był zamach na suwerenność kraju, a światłowód miał służyć do szpiegowania, a nie monitoringu rurociągu. Teraz taki światłowód „szpieguje” Szwecję, a my mamy suwerenność z „ręką w nocniku”. Mamy też Możejki, nieważne, że za ich zakupem nie przemawiał żaden ekonomiczny powód- „dołożyliśmy ruskim” a to jest bezcenne.

I znowu JK. Ma ambicje być prezydentem, premierem czy też naczelnikiem 40 milionowego narodu (Dlaczego nie 60 milionowego? 38 milionów żyje w Polsce, na świecie jest razem 60 milionów Polaków). A okazało się, że ten „wielki patriota” nie zna słów hymnu narodowego i fascynuje go Stalin.
Nawiasem mówiąc, warto przeczytać książkę Alana Bullocka „Hitler i Stalin, żywoty równoległe” i znaleźć te same techniki postępowania, jak zdobyć i utrzymać władzę, jak zdeformować prawo, przenicować kraj i społeczeństwo.

Czy gdy włączę komputer i zajrzę do Internetu lub na łamach prasy, będę świadkiem i mimowolnym odbiorcą kolejnego, wielkiego seansu manipulowania słowem? Czy zygota to dziecko, przeciwnik polityczny to element animalny, ofiara wypadku lotniczego to poległy, cofnięcie systemu prawnego kraju do czasów PRL to reforma, łamanie konstytucji to jej naprawianie, narodowcy to taka piękna młodzież? Natomiast strumień świadomości obecnego premiera to osobna kategoria … Oby nie.

Już w V wieku p.n.e. Konfucjusz mówił: „Przywróćmy słowom ich prawdziwe znaczenie”. Apel wciąż pozostaje aktualny. 



Autor: Halina K. HK 

wtorek, 3 lipca 2018

Takie są koleje losu ...


Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem - i tak wiecznie – aż do końca 
~Joseph Conrad

HK 2018, Spacer brzegiem morza
~HK 2018, Spacer brzegiem morza

Gdy słońca blask nad morza lśni głębiną, 
Myślę o tobie, miły. 
Wzywałam cię, gdy księżyc niebem płynął 
I zdroje się srebrzyły. 

Widzę cię tam, gdzie skraj dalekiej drogi 
Szarym zasnuty pyłem, 
A nocą gdzieś wędrowiec drży ubogi 
Na ścieżynie zawiłej. 

Słyszę twój głos w szumie spienionej fali 
Bijącej o wybrzeże 
Lub w cichy gaj przychodzę słuchać dali 
W zamierającym szmerze. 

I wtedy wiem, że jesteś przy mnie, blisko, 
Choć oddal cię ukryła - 
Przygasa dzień, wnet gwiazdy mi zabłysną 
O, gdybym z tobą była!

~ Johann Wolfgang von Goethe

Całe życie mam przed oczami. Woń przeznaczenia, nieskończoność chwili … Tak sobie myślę, ile marzeń można wymarzyć? Ile można mieć pragnień i celów? Nim dobrniemy do kresu życia …

Lubię samotne spacery brzegiem morza. Przecież tu spędziłyśmy nasze szczęśliwe, bezpieczne dzieciństwo i młodzieńcze lata. Szum morza, fale otulające stopy, krzyk mew nastrajają do wspomnień, dokonywania podsumowań i w końcu zmierzenia się z marzeniami… 
Przebyłam kawałek już drogi… Nie tęsknię za młodością, nie tęsknię za tym, co było. Wszystko, co mnie spotkało traktuję jako jeden z kolejnych etapów mojego życia. Z pokorą przyjmuję te dobre i te smutne chwile. One złożyły się na to wszystko kim jestem w tej chwili. 

Mimo, że miałam piękne, wyjątkowe dzieciństwo, fantastyczny okres studiów, etapy twórczej pracy zawodowej; to, już się skończyło, minęło i nie ma powrotu. Wszystko ma swój czas i miejsce. Pewne sprawy po Twoim odejściu Danusiu stały się drugoplanowe. Jednak wiem, że będę podejmowała wysiłek by być tak zwyczajnie szczęśliwą …

Już nastąpiły zmiany, zmiany ..., a przede wszystkim zmiany w moich emocjach, myślach ...

Spotkamy się na pewno! Takie są koleje losu i nic nie można zmienić…

Zawsze w moim sercu!


poniedziałek, 2 lipca 2018

Anioł mojej duszy ...



HK 2013, Synogarlica
~HK 2013, Synogarlica



Po prostu jesteś
Czuję, że kiedy mi smutno
muskasz swym skrzydłem mnie
i na wszystkie pytania
odpowiadasz mi we śnie.
Ja wiem, że jesteś blisko
gdzieś za mną, czy nade mną
na drodze, w autobusie
i wtedy, gdy jest ciemno.
I dlatego tak bardzo
chciałam tylko jeszcze
podziękować ci za to,
że tak po prostu jesteś.

                                                           ~Zofia van der Vorst-Ksycka





Ten symbol  synogarlicy sfotografowałam w katedrze w Uppsali (Uppsala domkyrka- protestancka katedra)   dla Ciebie Danusiu. To największy witraż Szwecji- Okno Syna (Sonens Fönster). Miejsce wyjątkowe i związane również z historią Polski. Szkoda, że tam nie dotarłyśmy razem, a takie miałyśmy plany… Pamiętasz Danusiu, gdy tylko przymykałaś oczy, natychmiast wspominałaś nasze wspólne wyprawy. Tych wrażeń i wspomnień nikt i nic  nie był w stanie Ci zakłócić. Byłaś wówczas szczęśliwa…

Cóż mi pozostało? Wspomnienia …

Dmuchawce, latawce, wiatr
Czyż to nie była fascynująca zabawa w okresie dzieciństwa. Uwielbiałyśmy patrzeć na spływające powoli na ziemię “spadochrony”, a nieraz zakręciło nam się w głowach od ilości zdmuchnięć wszystkich nasion dmuchawca. Właśnie te nasiona dmuchawca przypominają mi elementy synogarlicy … Takie tam  skojarzenie …
Byłam na spacerze po naszych ulubionych łąkach, a imponująca ilość rozwiniętych puszystych kuleczek, tworzyła „biały” deszcz... Chwytam Danusi tylko takie chwile… Szkoda tylko, że łąk jest coraz mniej. Za to coraz więcej betonu, ludzi i psów …

Zawsze w moim sercu!