sobota, 25 sierpnia 2018

A gdybyśmy nigdy się nie spotkali…

Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, 
lecz patrzeć razem w tym samym kierunku.
~Antoine de Saint-Exupéry

Obraz Elizy Kleczkowskiej, On Ona i Miłość
~Eliza Kleczewska, On Ona i Miłość
A gdybyśmy nigdy się nie spotkali 
Minęli na życia tle? 
I gdyby nas nic nie łączyło wcale 
A wspólny los wahał się? 

Kto postanawia, 
Że jedyny raz na Ziemi 
Na jedną chwilę, ty i ja 
Odnajdujemy się 
I zwykłe to zdarzenie może odmienić cały świat? 

A gdybyśmy nie pokochali nigdy 
Zgubili, spóźnili się? 
Byliby z nas ludzie zupełnie inni. 
A czy szczęśliwi, kto wie? 

Ale uznano, 
Że jedyny raz na Ziemi 
Na jedną chwilę, ty i ja 
Mamy odnaleźć się 
I zwykłe to zdarzenie może odmienić cały świat 

Czasami myślę o prawdopodobnym świecie, 
Gdzie jednak się mijają ślady naszych stóp. 
Co wtedy dzieje się z duszami naszych dzieci, 
Nim czyjaś inna miłość je zaprosi tu? 

Kto postanawia, 
Że jedyny raz na Ziemi 
Na jedną chwilę, ty i ja 
Odnajdujemy się 
I zwykłe to zdarzenie może odmienić cały świat?

~Marcin Kydryński


Słowa głębokie, mądre, pełne prawdy i zrozumienia życia … Wszystko dzieje się tylko raz i dziękuję Ci mój kochany, że nie marnujmy tego co dostajemy od losu.

Na jedną chwilę, TY i JA. 

Spotkaliśmy się tak niedawno, a już obsypano nas rubinami … To spotkanie odmieniło nasz cały świat. Wciąż mamy wspólne cele, piękne wspomnienia i nie mijają się ślady naszych stóp…
Starzeć się razem to najlepsze co mogło spotkać nas w życiu ...!

W miłości jest moc. Ona może nas wspierać, gdy nic innego nie jest w stanie nam pomóc. W miłości jest siła do tego, by podnieść się i wyzwolić, gdy jesteśmy bezradni.     ~ Michael Curry


środa, 15 sierpnia 2018

Cud nad Wisłą ...

Kilka lat temu polska opinia publiczna zawrzała z gniewu i została rozgrzana do białości. Rosjanie w swojej bezczelności zaproponowali swego rodzaju wymianę pomników. Oni pozwolą na budowę pomnika w Smoleńsku, my zgodzimy się na pomnik jeńców bolszewickich z wojny 1919 – 1921 w Krakowie (Przypominam, że Rosja oskarża Polskę o celową eksterminację jeńców przebywających w obozach.).

I zaczęło się! „To klasyczny szantaż Rosji”. „Oczywista prowokacja”. I najciekawszy cytat: „Rosjanie już raz, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy, usunęli tablicę z miejsca, gdzie rozbił się samolot, a przecież nie było na niej ani jednego słowa nieprawdy o zbrodni, której dokonali w Katyniu.”

Rzeczywiście, jak Rosja może być tak bezczelna? Ano może. Może, bo myśli samodzielnie i realizuje samodzielną politykę. Polska natomiast przetwarza myśli innych i realizuje nie do końca swoje koncepcje.

W sprawie pomnika Rosja przyjęła nasz sposób myślenia i naszą narrację. My Rosjanie, zamordowaliśmy Wam Polakom Prezydenta Tysiąclecia - chcecie pomnik, OK. My chcemy pomnika w Krakowie, bo Wy zamordowaliście nam jeńców wojny polsko-bolszewickiej.

Jakież to dziecinnie proste. 

Nie pierwszy i nie ostatni to przykład rozgrywania nas jak dzieci, niestety. A u nas ciągle polityka historyczna ... Najnowszy kwiatek z poletka polityki historycznej - ogłoszono, że w 2020 roku powstanie Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie - rozpoczęto poszukiwanie eksponatów.
Nie ma w nas wielkości, nie myślimy samodzielnie, poruszamy się w obszarze mitów i emocji. W tej wielkiej polityce jesteśmy tylko harcownikami. Zawsze gdy bitwa się zakończy, kurz opadnie i strony siądą do stołu obrad, okaże się, że nie ma tam miejsca dla harcownika. Aby potwierdzić tę tezę, nie muszę cofać się do końca II Wojny Światowej; wystarczy, że sprawdzicie, kto prowadził rozmowy pokojowe w Mińsku (A przecież tak wiele zrobiliśmy dla Ukrainy, tak Jej pomagaliśmy.). Wystarczy też prześledzić aferę z więzieniami CIA w Polsce (Winnym okazała się Polska, nie USA.).

Nie ma w nas wielkości, kraj nierządem stoi. Lekceważenie i nie przestrzeganie prawa, to nasza narodowa choroba. Lekceważymy Konstytucję i lekceważymy przepisy drogowe. Robi to władza ustawodawcza, wykonawcza, sądownicza; robią to wszyscy, nawet Kościół w swej bezsilności (Kierowca boi się radaru, nie gniewu bożego.). Pewien prezydent i pewien premier za garść dolarów sprzedali naszą suwerenność na kawałku Polski. Ci sami ludzie ograniczyli naszą suwerenność w stosunku do państwa Watykan. Następni prezydenci i premierzy tylko te fakty sankcjonują i poszerzają obszar nierządu. Każdego roku płacimy miliardowy haracz na funkcjonariuszy obcego państwa. Po co nam konkordat, który z definicji daje przewagę jednej ze stron? Silne i równe państwa zawierają umowy międzynarodowe.

Każdego dnia jesteśmy faszerowani półprawdami, jawnymi kłamstwami i mitami. Narzucono nam, że jedna śmierć jest ważniejsza od innej, że 21,5 tysięcy polskich jeńców wojennych i więźniów zamordowanych w Katyniu, to więcej, niż 50 - 60 tysięcy Polaków zamordowanych na Wołyniu. O śmierci tamtych można i trzeba mówić, bo tak „dołożymy” Ruskim; śmierć tych drugich trzeba przemilczeć, bo to nie politycznie.
Każdego dnia w specjalnej pralce automatycznej z ustawionym programem patriotycznym kręcą się: mity, uprzedzenia, uproszczenia, zakłamania i inne nasze wady. Efektem tego „prania” jest umysł Polaka, którego wizualizacją może być obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”.

Obraz Jerzego Kossaka, Cud nad Wisłą
~Jerzy Kossak, Cud nad Wisłą
Obraz przedstawia jeden z epizodów wojny polsko-bolszewickiej, w której żołnierze polscy 15 sierpnia 1920 r. odzyskali dwa dni wcześniej utracone miasto Radzymin.

Ileż tu symboli.

Nasze zwycięstwo symbolizuje biały sztandar Polski, z czerwonym krzyżem kawalerskim; klęskę Armii Czerwonej symbolizuje chylący się ku upadkowi czerwony sztandar, w który jest wbijany polski bagnet.

W centrum obrazu widzimy księdza kapelana Ignacego Skorupkę z krzyżem w prawej ręce, uniesionej ku niebu. Prowadzi Wojsko Polskie w bój. Niestety nie mogło tak być. Ksiądz poległ dzień wcześniej podczas bitwy o Ossów. Na niebie jest ukazana postać Maryi (15 sierpnia jest świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.) i widma atakującej husarii. Skąd tu husaria? Przecież to oczywiste. W 1683 r. polska husaria zwyciężając w odsieczy wiedeńskiej uratowała Europę od Imperium Osmańskiego (I jak w efekcie końcowym na tym wyszła?), Wojsko Polskie nie pozwoliło zniewolić Europy i zbudować tam komunizmu.
Dalej widzimy Wisłę, chociaż Radzymin leży około 13 kilometrów od Wisły. Po drugiej stronie rzeki w oddali widać nadjeżdżający oddział kawalerii. To 3 i 4 Armia II RP na czele z Józefem Piłsudskim, który w czasie kontrataku znajdował się w Puławach, w swojej Kwaterze Głównej.
Całości obrazu dopełniają samoloty, które ostrzeliwały i bombardowały pozycje nieprzyjaciela i latające między nimi anioły. Mocnym akcentem jest snop światła do nieba (?).
Bitwa warszawska (13 – 25 sierpnia 1920 r.) jest uznawana za jedną z osiemnastu przełomowych bitew świata. Czy jest to efekt realnego wysiłku i krwi (ok. 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych) państwa odrodzonego po 123 latach niewoli, czy też cud i boska interwencja?

Obudźmy się! Zacznijmy realnie oceniać siebie, naszą historię i otaczający nas świat.

Autor: Halina K. HK



niedziela, 12 sierpnia 2018

Sami wśród gwiazd …


Minęło w życiu wiele nocy i dni, mam zmęczone oczy i coraz mniej sił.
I czasem myślę, że Bóg odszedł gdzieś w dal, zapomniał tego co obiecał nam.
Bo jesteśmy sami wśród gwiazd, małych gwiazd, wielkich gwiazd które lśnią co noc.
Bo jesteśmy sami...
~ Katarzyna Groniec
HK 2014, Sami wśród gwiazd
~HK, Sami wśród gwiazd



Ja bym cię kochał, Nocy! bez twych gwiazd miliona,
Bo ich światło to mowa stokroć powtórzona!
A próżni, mroku szuka moja dusza smutna!
Lecz, niestety, ciemności nawet są jak płótna, 
Gdzie tysiączne postacie odtwarza me oko 
Osób znikłych, lecz tkwiących w pamięci głęboko.

~Charles Baudelaire




I dziś znów pat­rzę w roz­gwieżdżone niebo, tam nieus­tannie szu­kam Ciebie Siostrzyczko. Gdy jest mi źle, gdy brakuje mi sił, pat­rzę w niebo, ono da­je mi otuchę i przywraca nadzieję.
Dostrzegam piękno Księżyca, tajemniczość odbitego światła, i te mrugające gwiazdy rozświetlające drogę przez ciemność … Ach! Czy w tej przestrzeni kosmicznej jesteś Danusiu? Chcę wierzyć, że tak … Moje myśli, lęki, niepokoje, smutek, podążają za ruchem Księżyca …, już jest lepiej; uśmiechnęłam się. Pogrążona w refleksji, spokojna; zasypiam. Kolejny raz rozgwieżdżone niebo i wspomnienia przyniosły mi ukojenie …

Zawsze w moim sercu!

czwartek, 2 sierpnia 2018

Upadek IKARA ...


Pieter Bruegel (Starszy), Upadek Ikara
~ Pieter Bruegel (Starszy), Upadek Ikara
Pieter Bruegel (Starszy) około 1558 roku stworzył słynny obraz „Upadek Ikara”. Na pierwszym planie widzimy orzącego chłopa, który batem popędza konia zaprzęgniętego do drewnianego pługa. Chłop i koń muszą być zmęczeni, gdyż dzień dobiega końca - zachodzi Słońce. 
Na drugim planie (nad brzegiem morza) widzimy pasterza pasącego owce. Obok niego siedzi pies. Niedaleko od pasterza i jego trzody wędkarz składa swoje wędki - zakończył połów, idzie wieczór. W pobliżu brzegu przepływa statek żaglowy, na którym rozmawiają dwaj kupcy. Na spokojnym morzu, w oddali, widzimy jeszcze kilka innych z rozwiniętymi żaglami. Na przeciwległym brzegu znajduje się miasto. 
Spokojne morze, zachodzące słońce, skalisty brzeg, pracujący ludzie.Gdzie tu miejsce na tragedię Ikara? Przecież najbardziej rzucającym się w oczy fragmentem obrazu (pierwszym planem) powinien być Ikar i jego upadek. W rzeczywistości jednak tak nie jest. W prawym, dolnym rogu, tuż obok statku, dostrzegamy czyjąś nogę i kilka piór w powietrzu - to jest właśnie Ikar. 
Tak skończył śmiałek, który wzbił się w przestworza zbyt wysoko i słońce stopiło wosk, którym były sklejone pióra. 
Jego śmierć okazuje się zaledwie epizodem w świecie innych ludzi. 
Pewnie wielu z nas przeżyło tragedię w rodzinie - zmarli rodzice, rodzeństwo. Chcielibyśmy, aby ta tragedia zmusiła innych do zatrzymania się w biegu codziennych czynności, aby Słońce choć na chwilę wstrzymało swój bieg. Przecież umarł ktoś dla nas ważny, kochany, niezastąpiony. Aby ta tragedia, która nas dotyka nie była tylko naszym udziałem. Czy obojętność na toczące się tuż obok ludzkie dramaty istniała zawsze? Taka sama za czasów mitycznych (gdy Ikar i Dedal uciekali z Krety), czasów Bruegla (gdy tak przewrotnie namalował swój obraz), czy naszych? 
Autor: Halina K. HK 




środa, 1 sierpnia 2018

Modlitwa bez słów …


Człowiek podczas modlitwy wznosi się ponad swoją grzeszność,
słabość. Kiedy się modli - przerasta samego siebie.
~ ks. Jan Twardowski

     
    Hanna Styczyńska, Co się komu śni
                               ~Hanna Styczyńska
                                    Jeżeli nie umiesz modlić się słowami,
Nie rozdzieraj szat,
Ani głowy nie posypuj popiołem,
Ale módl się tak jak umiesz,
Bez słów,
Jak drzewa,
Jak trawy,
Jak morza,
Które również zmawiają modlitwę
Bez słów.
Słowa są nieporadne,
Zawodne,
Nieokreślone
I nieokreślające.
Są rozczarowaniem.
Bolesną omylnością.
Myślałeś, że słowem
Wyplenisz zło,
Myślałeś, że słowem
Wywołasz źródło ze skały,
Myślałeś, że słowem
Odmienisz człowieka.
Nie wypleniłeś,
Nie wywołałeś,
Nie odmieniłeś.
Módl się zatem bez słów,
Jak drzewo,
Jak trawa,
Jak morze...

~ Roman Brandstaetter

No cóż, czytam sobie po wielekroć wiersze Romana Brandstaettera, i robią na mnie coraz większe wrażenie. Odkładam, by ponownie chwycić za tomik z Jego wierszami. Pod skórą czuję prawdziwość i szlachetność tych słów. Odnoszę wrażenie, jakby słyszało się własne myśli, które często strach wypowiedzieć na głos. Można się zgadzać lub nie, ale nie można przejść obojętnie obok Jego twórczości.

Wszystko jest mi bliskie, co prowadzi do głębokiego spokoju umysłu i serca, ale tu trzeba wyjść poza racjonalne myślenie. Tak więc skupiam się na dobrych myślach, słowach i czynach … każdego dnia … i pomodlę się jak drzewo, jak trawa, jak morze …


Siostrzyczko, zawsze w moim sercu!


piątek, 27 lipca 2018

Eksperyment Milgrama …

Wczoraj ta władza kolejny raz brutalnie potraktowała protestujących. Różnica polega na tym, że użyto gazu łzawiącego. Czy następnym razem zostaną użyte gumowe kule, a następnym razem ...?

Stanley Milgram – amerykański psycholog społeczny na Uniwersytecie Yale na początku lat sześćdziesiątych przeprowadził eksperyment posłuszeństwa wobec władzy.
Osobie badanej przypadała rola „nauczyciela”, a pomocnikowi eksperymentatora - rola „ucznia”. Zadanie nauczyciela polegało na czytaniu uczniowi listy par słów (np. „miły-dzień”, „niebieska-skrzynka”, etc.), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał. Jeśli uczeń popełnił błąd - otrzymywał karę - wstrząs elektryczny poprzez elektrodę przypiętą do przegubu dłoni . 

Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 woltów, każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V, ostatnią śmiertelną dawką miało być 450 V. 
W tak opisanym eksperymencie najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał „Pozwólcie mi stąd wyjść!” (300 V). 

Stanley Milgram zadał sobie pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec zbrodniczych rozkazów, które doprowadziły zwyczajnych wydawałoby się ludzi do ludobójstwa, np. w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Przypuszczał, że Niemcy jako naród muszą być szczególnie skłonni do podporządkowania się przełożonym. W celu sprawdzenia tej hipotezy wymyślił skrótowo opisany powyżej eksperyment. Problem posłuszeństwa wobec władzy - "Ja tylko wykonywałem rozkazy przełożonych" - był szeroko dyskutowany, gdyż w tym samym czasie odbywał się w Izraelu proces Adolfa Eichmanna - głównego koordynatora i wykonawcy planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Pierwotnie Milgram chciał przeprowadzić sondaż na grupie amerykańskiej, a następnie pojechać do Niemiec, aby wyłowić różnice w zachowaniach przedstawicieli różnych narodowości. Jednak po badaniach w USA stwierdził, że znalazł tu w Ameryce tyle posłuszeństwa, że wcale już nie ma powodu jechać do Niemiec. Wyniki eksperymentu na próbie amerykańskiej były bardzo zaskakujące i nieoczekiwane, także dla samego Milgrama. 

Odnoszę wrażenie, że eksperyment Milgrama trwa w Polsce. Dlaczego pisowcy w Sejmie i w terenie, lekarze, prawnicy, sędziowie, prokuratorzy, policjanci, ludzie z tytułami uczelni i zawodówek, prawnik z tytułem doktora, te pisowskie zastępy, te wszystkie jednostki wprowadziły się w stan nieautonomiczny? 

W tym stanie jednostka - włączając się w system hierarchii władzy - przestaje postrzegać siebie jako element realizujący swoje własne, zgodne z prawem cele, a zaczyna być pośrednikiem w spełnianiu poleceń jednostki stojącej wyżej. 

W stanie nieautonomicznym realizują cele innego, narażają się w przyszłości na prawne konsekwencje i negatywną ocenę większości społeczeństwa. Z eksperymentu Milgrama wynika, że badani dokonali wolnego wyboru, ich „wewnętrzna” kontrola na poziomie jednostki (sumienie, super-ego lub inny mechanizm „poskramiający” impulsy), została zniesiona w interesie spójności pisowskiego systemu. 

Widzimy, że system się „domknął” – Sejm, Senat, prezydent, rząd, policja, władza sądownicza, prokuratura, własne wojsko (całkiem jak SA) działają w systemie nieautonomicznym. 

Partyjne media uprawiają politykę kłamstwa na masową skalę (znowu przychodzą na myśl działania Hitlera i Goebbelsa przed dojściem nazistów do władzy). Część społeczeństwa została kupiona 500+ i innymi „plusami”, reszta jest bierna i ma to gdzieś. Nasuwa się pytanie – kim jest ten „nauczyciel”, „astronom” patrzący w gwiazdy, którego wolę (całkiem jak u Hitlera) realizują te nieautonomiczne jednostki? Pytanie wydaje się retoryczne, chociaż ostatnie wydarzenia pokazują, że wola wodza jest słaba – w ostatnim czasie musiał ustąpić trzy razy jakiejś „grupie trzymającej władzę”.

Jan Vermeer, Astronom
~Jan Vermeer, Astronom
Niech ilustracją tych rozważań będzie słynny obraz Jana Vermeera „Astronom” – jedno z 4700 dzieł kolekcji Hitlera, zgromadzonych pod koniec II wojny światowej i znalezionych w kopalni soli w Altaussee. 

Przypuszcza się jednak, że astronom z płótna Vermeera zajmuje się astrologią. Nie patrzy w okno, jak inni astronomowie, ale stawia horoskop. Dlatego obraz nosi także drugi tytuł - Astrolog. 

Jaki horoskop stawiany jest Polsce? Czy zamiast astronawigacyjnego globusu Jodocusa Hondiusa widzimy globus Polski (z „Ucha Prezesa”), po który sięga demoniczny starzec owładnięty swoimi obsesjami?

Autor: Halina K. HK


niedziela, 15 lipca 2018

Przywróćmy słowom ich prawdziwe znaczenie...


Konfucjusz
~Konfucjusz
Codziennie różne gadające głowy z telewizora atakują słowami - nieważne, czy mają coś naprawdę odkrywczego do powiedzenia.

Strumień świadomości, narracja wyłącznie subiektywnymi odczuciami trwa. Biskup „pochyla się” nad niezmiernie ważnym dla niego i całkowicie go niedotyczącym problemem moralnym i „chłosta słownie” inaczej myślących (wszak ma monopol na moralność, przecież to zawodowy moralizator mający bezpośredni kontakt z Bogiem). Na innym kanale „zbawca narodu” uczestniczy w „zgromadzeniu religijnym” i zieje nienawiścią do bliźnich „drugiego sortu” i odmawia im człowieczeństwa, a przecież kocha bliźniego swego jak siebie samego.

„Prawdziwi” Polacy, patrioci, katolicy; różni politycy, ekonomiści, biskupi; celowo lub przez niezrozumienie; zmieniają znaczenie słów, przeinaczają fakty, deformują moją czasoprzestrzeń. Stadionowi bandyci i zadymiarze z 11.11, to prawdziwi patrioci walczący o wolność dla zniewolonej Polski. Naród to ci, którzy demonstrują na Krakowskim Przedmieściu, a społeczeństwo, to ci, którzy głosowali na PO. 

Niektórzy politycy „przelewający krew za PIS”, to jak powstańcy z Powstania Warszawskiego. „Załamujący ręce” nad zmarginalizowaną Polską w związku z otwarciem rurociągu Nord Stream, to ci sami, którzy kilka lat wcześniej „bronili” niepodległości w związku z planami budowy drugiej rury rurociągu jamalskiego. Wtedy to był zamach na suwerenność kraju, a światłowód miał służyć do szpiegowania, a nie monitoringu rurociągu. Teraz taki światłowód „szpieguje” Szwecję, a my mamy suwerenność z „ręką w nocniku”. Mamy też Możejki, nieważne, że za ich zakupem nie przemawiał żaden ekonomiczny powód- „dołożyliśmy ruskim” a to jest bezcenne.

I znowu JK. Ma ambicje być prezydentem, premierem czy też naczelnikiem 40 milionowego narodu (Dlaczego nie 60 milionowego? 38 milionów żyje w Polsce, na świecie jest razem 60 milionów Polaków). A okazało się, że ten „wielki patriota” nie zna słów hymnu narodowego i fascynuje go Stalin.
Nawiasem mówiąc, warto przeczytać książkę Alana Bullocka „Hitler i Stalin, żywoty równoległe” i znaleźć te same techniki postępowania, jak zdobyć i utrzymać władzę, jak zdeformować prawo, przenicować kraj i społeczeństwo.

Czy gdy włączę komputer i zajrzę do Internetu lub na łamach prasy, będę świadkiem i mimowolnym odbiorcą kolejnego, wielkiego seansu manipulowania słowem? Czy zygota to dziecko, przeciwnik polityczny to element animalny, ofiara wypadku lotniczego to poległy, cofnięcie systemu prawnego kraju do czasów PRL to reforma, łamanie konstytucji to jej naprawianie, narodowcy to taka piękna młodzież? Natomiast strumień świadomości obecnego premiera to osobna kategoria … Oby nie.

Już w V wieku p.n.e. Konfucjusz mówił: „Przywróćmy słowom ich prawdziwe znaczenie”. Apel wciąż pozostaje aktualny. 



Autor: Halina K. HK