![]() |
~ HK 2015, Bifröst |
Po bogatej we wrażenia podróży wracałam na terminal promowy… Za oknami autobusu przesuwał się krajobraz Skanii. Pogoda, jak i krajobraz, zmieniała się nieustannie. Słoneczny dzień ustępował chmurom i deszczowi, by po paru minutach, wrócić do słońca. W pewnej chwili, po przelotnym deszczu na niebie pojawiła się tęcza.
Zaraz, zaraz, jestem przecież w Skandynawii, tu obowiązuje mitologia nordycka, nie jest to więc zwykła tęcza, lecz Bifrost (Bifröst) – płonący, tęczowy most łączący świat śmiertelników Midgard, ze światem bogów Asgardem. Czy któryś z Asów nim podróżuje? Może Thor, przychylny ludziom, gdzieś w Midgardzie zapodział swój młot i teraz udaje się na poszukiwania? A może nikt nie podróżuje, bo Hajmdal, syn dziewięciu Dziewic – Fal, córek boga morza Agira[1], strzegący wejścia do Asgadru, niepozwala na podróż.
On, który widzi na bardzo duże odległości, a ucho ma tak wrażliwe, że słyszy, jak rośnie trawa i wełna na owcach, wyczuł jakieś niebezpieczeństwo. Nic szczególnego się dzieje, więc pewnie jak co dzień, bogowie będą przemierzali ten most, aby odbywać codzienne spotkania w cieniu drzewa Yggdrasil.
Po paru minutach most zniknął, został pewnie zamknięty, a nie zniszczony. Bo zgodnie z mitologią nordycką, Bifröst ma ulec zniszczeniu w czasie Ragnarök, zawalając się pod ciężarem przechodzących po nim gigantów i potworów.
Myśli „pobiegły” w całkiem inną stronę. Jak to jest z tymi bogami? Są nieśmiertelni, a przecież mają synów i sami są synami. Odyn jest ojcem Thora, a sam jest synem Borra i miał dwóch braci. Borr zaś był synem Búri. Nawiasem mówiąc, ciekawe jest to, że symbolem Odyna jest krzyż w okręgu – krzyż celtycki – przejęty przez Kościół Katolicki.
Spójrzmy na bogów olimpijskich, tam też mamy do czynienia z zawiłościami rodzinnymi. Ci bogowie też są nieśmiertelni, ale potrzebują ambrozji, tak jak bogowie nordyccy złotych jabłek Idun, bogini wiosny. Poznajmy mitologię staroegipską; znajdźmy różnice i podobieństwa między kultem Izydy i kultem Matki Boskiej.
Ośmielę się postawić „bluźnierczą” tezę – bogowie, to po prostu kosmici, dla nas niewyobrażalnie potężne istoty (dlatego boskie), które jednak rodzą się, żyją i umierają, gdy wypełni się ich czas. Przecież Odyn siedzi na tronie znajdującym się w specjalnej sali, której sufit pokryty jest nieskazitelnym srebrem (Żeby odbijać obraz?). Z tronu tego może obserwować cały wszechświat. Co rano dwa kruki Odyna (Myśl i Pamięć) wylatują by podróżować po świecie. Wieczorem wracają, siadają na ramionach Odyna i szepczą wieści do jego uszu. Przecież tron to obserwatorium, centrum sterowania, a kruki to drony zwiadowcze.
A Ahura Mazda, stwórca świata i ładu w kosmosie i praw nim rządzących, uosobienie absolutnej mądrości, jedyny bóg zaratusztrianizmu – religii monoteistycznej powstałej około 1000 r. p.n.e.? Podróżuje (patroluje niebo) czymś w rodzaju statku kosmicznego, walczy ze złem mieczem promienistym i ze słoneczną tarczą (Broń laserowa?). Pewnego dnia Ahura Mazda zstąpi osobiście na ziemię, oddzieli dobro od zła i ustanowi z powrotem doskonały porządek, (jednak z zachowaniem czasu, ognia i cielesności). Nastanie wtedy epoka Królestwa Bożego na ziemi. Skąd my to znamy?
Pewnego dnia wszystko się skończy. Po niewysłowionych cierpieniach ludzi i widocznych cudach, istniejący świat zostanie zastąpiony nowym i lepszym, specjalnie w tym celu stworzonym przez Boga (Którego?). Koniec ma wiele nazw: Sąd Ostateczny, Powtórne Przyjście, Apokalipsa, Armagedon, Ragnarök... Jego przebieg wygląda jak typowy mit, chociaż przez wielu ludzi, także współcześnie, uważany jest za prawdę objawioną.
Autor: Halina K.
[1] Obraz Arthura Rackama przedstawiający Bifrost.
dodano: 06 lutego 2015 17:17
OdpowiedzUsuńA może Anioł wziął sprawy w swoje ręce (skrzydła)... ? Notatki z podróży ...
dodano: 07 lutego 2015 16:19
OdpowiedzUsuńCiekawe są Twoje Ineczko notatki z podróży.
One dają wiele do myślenia.
Bo Ty przeciez jak mało kto myśleć potrafisz.
hmm.....mówisz, że Anioł weźmie sprawy w swoje ręce ( skrzydła)?.....
Ja myślę, że zanim przyjdzie Anioł, najpierw przyjdzie zło!
Przyjdzie ten, który jest uzbrojony po zęby, ten który nie boi się nikogo,
ten który nie boi się latających dronów,
ten który zagarnia bezkarnie innym ziemię,
ten który przekracza granicę powietrzną innych państw,
pokazując swoją siłę.
ten którego wszyscy się boją, aby nie nacisnął na "guzik".
On posiada śmiercionośną broń atomową i trzęsie całym Światem.
Wojna wisi na włosku, rozprzestrzenia się terroryzm,
który jest również zagrożeniem dla całego swiata.
Mamy na Świecie poważne konflikty religijne.
Jeżeli ten najgroźniejszy terrorysta użyje broni atomowej to Świat czeka zagłada.
Ziemia będzie spalona i zginie ludzkość, może nas zostać garstka.
I wtedy przyjdzie na Ziemię Anioł i wźmie sprawy w swoje ręce/skrzydła tak jak piszesz.
To są moje rozmyślania. Oby tylko ci "wielcy" wodzowie się opamiętali.
Miłego Dnia :-)
autor: ulcia00moje-mysli-wierszem-pisane
dodano: 07 lutego 2015 19:39
UsuńDziękuję za przecudny komentarz.
W Twoim opisie rzeczywistości nie ma światełka nadziei, jest jednak prawdziwy. Niestety, żyjemy w niespokojnych czasach. Wiele państw zbroi się, bo uważa, że ze strony nieobliczalnych sąsiadów grozi im niebezpieczeństwo np. Japończycy uważają, że największe niebezpieczeństwo grozi im ze strony Chin i Korei Północnej; Ukraina uważa, że największe niebezpieczeństwo nadal grozi im ze strony Rosji. Oczywiście nie mówiąc już o Polsce, której "śmiertelnym wrogiem" jest Rosja, a najlepszym przyjacielem USA. Dodajmy do tego terroryzm, fanatyków religijnych, katastrofy ekologiczne, nierówności społeczne ... i mamy komplet.
Kiedyś miałam nadzieję, że ludzkość wzniesie się na wyższy poziom, staniemy się lepsi, przyjaźniejsi- nic bardziej mylnego. Nie ma w nas żadnej ludzkiej solidarności. Właściciel czworonoga, bardziej szanuje swoje zwierzę niż drugiego człowieka (nie nawołuję do nieszanowania zwierząt!!!). W Polsce mamy 8,7 mln psów i 6,1 mln kotów, na samą karmę dla nich właściciele wydają 1,84 miliarda złotych (dane z 2012 roku). Czy to nie świadczy o chorobie naszego społeczeństwa?
Cały czas balansujemy na krawędzi, ocierając się o totalną katastrofę. W wymiarze militarnym i/lub ekologicznym. Jesteśmy w stanie poświęcić wszystko. Gen destrukcji co jakiś czas dochodzi do głosu. Być może powstanie i ewolucja ludzkości, to była pomyłka. Wszechmocny Bóg nie przewidział skutków swojej kreacji. Wydaje mi się, że kres ludzkości jest bliski, nie będę jednak płakała nad naszym wspólnym losem.
Wiesz Uleczko, pisząc "A może Anioł wziął sprawy w swoje ręce (skrzydła)?", myślałam o bardziej przyziemnych sprawach, które do tej pory nie dają mi spokoju. Myśli krążyły i kołatały się w mojej głowie, gdy w tej samej chwili pojawiła się tęcza. Widok tęczy był przecudny, zdjęcie zrobione komórką niestety nie oddaje gry światła i cienia, niezwykłej poświaty ..., tej magii chwili.
Wszystkiego dobrego i dobrej nocy.