czwartek, 1 lutego 2018

Genius loci ...

HK 2016, Drottningskär
~HK 2016, Drottningskär
Prom powoli zbliżał się do portu. Z półmroku po prawej burcie wyłaniały się ciemne, szare i potężne mury twierdzy Kungsholm - niezwykłego owalnego portu na wyspie ukrytego w murach twierdzy, pełniącego funkcje obronne nieprzerwanie od ponad 300 lat. Razem z cytadelą Drottningskär, także na wyspie, chroniły główny tor wodny do Karlskrony.

Myśl była szybka i niespodziewana - mój wolny dzień w Szwecji spędzę na wyspie Aspö i dotrę do cytadeli Drottningskär.

Żółte promy tworzą pływający most między Karslkroną i wyspą, która przywitała mnie ciszą i spokojem, atmosferą tak różną od letniego gwaru. Letniskowe domki stały opuszczone, chociaż letnie fotele i stoły ustawione w cieniach drzew jeszcze niedawno służyły letnikom. Tylko z niektórych mijanych zabudowań dochodziły oznaki życia.

Szara, granitowa, zwalista i potężna forteca ukazała się na tle równie szarego morza. Powstała w ostatniej dekadzie XVII wieku z rozkazu Karola XI jest uważana za jedną z najpotężniejszych budowli obronnych Szwecji. Jest doskonale zachowana i świadczy o czasach największej świetności kraju. Nigdy nie była zdobyta, nigdy też nie brała udziału w działaniach zbrojnych. W jednej z wojen szwedzko-rosyjskich w pobliżu twierdzy obecna była flota rosyjska z rozkazem zdobycia i zniszczenia Karlskrony - Rosjanie zrezygnowali - uznali zadanie za niemożliwe - źródła historyczne podają, że caryca Katarzyna II Wielka była wściekła.

Cytadela, to duży granitowy donżon z pokładem działowym, prochownia i kwatery mieszkalne, a także cztery bastiony noszące imiona królowych: Marii, Christiny, Hedvigi i Ulriki. 

Na dziedzińcu stoi miły, drewniany domek komendanta twierdzy, jakże kontrastujący z granitem murów. Od 1895 roku nie pełni już swojej funkcji w szwedzkim systemie obrony, chociaż w małym muzeum możemy zobaczyć zdjęcia z XX wieku, na których widać kwatery żołnierzy, piętrowe łóżka, zaplecze kuchenne, środki łączności - typową infrastrukturę zaplecza współczesnej armii.

Ogromna przestrzeń na piętrze budynku jest pusta, sprawia niesamowite wrażenie, moje kroki odbijały się echem, a nad miejscem bez wątpienia unosił się Genius loci - duch władający albo opiekujący się tym miejscem, opiekuńcza siła, coś, co sprawia, że dana przestrzeń jest jedyna w swoim rodzaju.

Na parterze znalazłam dużą salę restauracyjną i muzeum. Piwnice za to były klaustrofobiczne i natychmiast z nich uciekłam.

Kawa z ciastkiem cynamonowym smakowała wspaniale w kawiarence urządzonej w byłym domku komendanta.

Piec kaflowy z czasów Karola XII (sądząc po zabytkowych kaflach), malowidła na ścianach i stare meble tworzyły wyjątkową atmosferę, którą dopełniały: wiatr i dziwne stuki dochodzące zza drewnianych ścian. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zarządzająca całym kompleksem okazała się Polką mieszkającą od lat w Szwecji, i która niedawno przejęła ten biznes po szwedzkim małżeństwie pracującym tutaj przez poprzednie trzydzieści lat.

Godziny spędzone w cytadeli były wyjątkowe i niezapomniane. Gdy opuszczałam twierdzę, ku mojemu zaskoczeniu, w morze wypływał szwedzki okręt podwodny. Chociaż Drottningskär jest już tylko zabytkiem, to szwedzki system obrony działa. I kolejna myśl - incydent z radzieckim okrętem podwodnym, który w 1981 roku wszedł na skały przy wysepce Torhamnaskär, około 6,2 mili morskiej na południowy wschód od Karlskrony.

Ale to już zupełnie inna historia.
Autor: HK październik 2016


5 komentarzy:

  1. Notatki z podróży- październik 2016

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 01 listopada 2016 16:12
    Te Twoje wypady są fantastyczne i takie bez nadęcia, a ile ciekawych informacji wnoszą. Fantastyczne masz chwile.

    autor: Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jagódko,
      Żyję chwilą, i wbrew pozorom długo wybieram miejsce "wypadu". Jeszcze raz dziękuję za pozostawione komentarze i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. dodano: 03 listopada 2016 16:21
    Z chęcią zanurzyłbym się w tej perełce architektonicznej, zwłaszcza, że nikt nie plątał się pod nogami. Jak zwykle fajnie i barwnie napisane.
    Czekam na kolejną relację z wyprawy.

    autor: werty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki werty,
      Nic nie stoi na przeszkodzie, chyba?
      Wybieram/-y dobre momenty na wypady:) a do tego cisza, głusza, bezkres, i to coś:)
      Pozdrawiam

      Usuń